Obrażalska radna dostała nową ksywkę… i poszła do sądu. Wszystko przez TO określenie

Jest wyrok sądu dotyczący określenia „kałuża” skierowanego wobec polityków zmieniających barwy polityczne.

„Gazeta Wyborcza” informuje o nieprawomocnym wyroku jaki zapadł przed Sądem Okręgowym w Zielonej Górze. Sprawa miała swój początek dwa lata temu w Otyniu na Dolnym Śląsku. Do miasta na wiec promujący „Polski ład” przyjechała marszałek Sejmu Elżbieta Witek. W okolicy protestował Strajk Kobiet i działacze KOD-u wyposażeni w antyrządowe transparenty.

To jest grupa krzykaczy, która nie jest stąd. To są ludzie przyjezdni, ktoś im za to zapłacił, żeby tutaj się tak zachowywali – pokrzykiwała Elżbieta Witek. Następnie pozowała do zdjęć m.in. z Beatą Kulczycką, radną sejmiku lubuskiego, i Barbarą Wróblewską, wójtem Otynia. I tu zaczyna się historia z określeniem „kałuża”.

Joanna Liddane, działaczka społeczna i ekolożka z Partii Zielonych, zamieściła na Facebooku zdjęcie trzech pań z opisem: Przytulone do koryta. Z lewej radna sejmiku Lubuskiego Beata Kulczycka vel Kałuża, kłamczucha marszałek Sejmu Witek i burmistrz Otynia Barbara Wróblewska, podczas pikniku w Otyniu.

Beata Kulczycka idzie do sądu

„Wyborcza” wyjaśnia, że Beata Kulczycka dostała się do sejmiku z list Koalicji Obywatelskiej. W trakcie kadencji przeszła do klubu „Samorządowe Lubuskie”, a wśród lokalnych polityków przylgnęła do niej etykieta „kałuży”. Jej nowy klub jest traktowany jako zaplecze propisowskich prezydentów Zielonej Góry i Nowej Soli. Przy pomocy głosów jej nowych koleżanek i kolegów próbowano odwołać marszałek Elżbietę Polak.

Radna poczuła się urażona wpisem Liddane i doszła do wniosku, że „kałuża” szarga jej nazwisko. Wytoczyła proces w którym domagała się przeprosin, sprostowania w internecie i wpłaty 5 tys. zł. W środę sąd oddalił pozew i uniewinnił aktywistkę. Uznał, że ekolożka miała prawo do krytyki osoby publicznej.

Cieszę się, choć byłam pełna obaw ze względu na sytuację w sądach. Jeszcze są wolne na szczęście – mówi Liddane. – Poczułam się wtedy w Otyniu oszukana przez radną. Nie stała z nami, a z politykami PiS za policyjnym murem. Do sejmiku weszła z KO, przeszła na drugą stronę barykady. Wierzę, że wyborca nie jest tylko maszynką do głosowania podczas wyborów, ma prawo do publicznej krytyki takich zachowań– dodaje.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Bartosz Wiciński

Polityką zainteresowałem się w momencie wybuchu afery Rywina. 12 lat temu założyłem bloga politycznego na prawicowej platformie Salon24.pl. Popełniłem tam ponad 400 wpisów i toczyłem pierwsze potyczki słowne z całą rzeszą wyborców PiS. Jak to w życiu blogera bywa, raz wychodziły lepsze teksty, a raz gorsze. Salon24.pl to była dobra szkoła. W CrowdMedia.pl zaczynałem od pisania własnych artykułów o polityce. Teraz zajmuje się głównie opisywaniem newsów, czego musiałem się sam nauczyć. Z wykształcenia jestem księgowym, ale nigdy do żadnej kratki nie wpisałem ani jednej cyferki.

1 Odpowiedzi na Obrażalska radna dostała nową ksywkę… i poszła do sądu. Wszystko przez TO określenie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *