Niepokojący raport, ujawniono zamiary Rosji. Chodzi o wojnę z NATO. „Na dużą skalę”
Rosja przygotowuje się do wojny z NATO. Tak twierdzi amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW). Analitycy podali, że przeanalizowali „szereg wskaźników finansowych, gospodarczych i wojskowych”.
Rosja ruszy na NATO?
Rosja ma przygotowywać się do gorącego konfliktu z NATO. – Próby stworzenia warunków dla ustabilizowania rosyjskiej gospodarki i finansów najprawdopodobniej są elementem rosyjskich finansowych i wewnętrznych przygotowań do potencjalnego przyszłego konfliktu z NATO, a nie tylko do długotrwałej wojny z Ukrainą – wskazuje ISW w najnowszym raporcie. – Rosyjska armia kontynuuje reformy strukturalne, by wspierać wojnę w Ukrainie przy jednoczesnym rozwijaniu zdolności konwencjonalnych w długim terminie w ramach przygotowań do potencjalnego konfliktu z NATO na dużą skalę – czytamy.
Sugerują to różne czynniki gospodarcze, finansowe i wojskowe. Instytut przywołał wypowiedzi różnych polityków, którzy sugerują, że Moskwa może chcieć zaatakować już w 2026 r. Do tego wskazuje na wypowiedź ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, który zapowiedział rozbudowę zdolności sił konwencjonalnych swojego kraju. Mówił m.in. o utworzeniu korpusu armijnego oraz dywizji strzelców zmotoryzowanych. Już pod koniec 2024 roku Rosja ma mieć gotowe dwie armie ogólnowojskowe, 14 dywizji i 16 brygad. Do tego dochodzą zmiany personalne w armii.
Czy faktycznie grozi nam wojna?
Wszystko wpisuje się w zimnowojenną retorykę, którą słyszymy w mediach. Czy jednak faktycznie grozi nam konflikt z Rosją?
Po pierwsze, pojęcie „NATO” nie oznacza od razu Polski. Najpewniej Moskwa może chcieć za 3 lata zaatakować najsłabsze ogniwa Sojuszu – państwa bałtyckie. Może nawet chcieć zrobić to w sposób subtelny, czyli poniżej progu wojny. Na terytorium Estonii może wkroczyć „zbuntowany” oddział, który obali tamtejszy rząd.
Stacjonujące na miejscu wojska NATO (m.in. polskie) będą miały twardy orzech do zgryzienia. Nie będzie bowiem jasne, czy Sojusz powinien w takim wypadku zadziałać czy też nie. Putin będzie mógł wtedy ogłosić, że chętnie opanuje sytuację, ale za cenę organizacji nowego Kongresu Wiedeńskiego, czyli de facto włączenia Rosji do systemu bezpieczeństwa Europy. W praktyce będzie to oznaczało wyrzucenie USA ze Starego Kontynentu.
Wariant gorącej wojny też jest w grze. To jednak najczarniejszy scenariusz i najgorszy dla Polski. W razie ataku nadbałtyki staniemy przed dylematem: czy ruszyć, naciskani przez USA, na ratunek Estonii, Litwie i Łotwie, czy też nie, niejako wyłamując się z NATO. Powiedzmy to jednak wprost: pójście na odsiecz sojusznikom bez wyraźnego wsparcia USA będzie zakrawało na samobójstwo.
Źródło: PAP, TVN24 fot. Depositphotos