Niedzielski lansuje się przed wyborami, a koledzy z PiS-u mają go już dość. „Obiecuje, dary przywozi, a my co możemy?”
Minister zdrowia Adam Niedzielski ma wyraźny apetyt na kontynuowanie kariery politycznej. Walczy o „jedynkę”. Tyle że wywołuje tym wściekłość działaczy PiS.
Adam Niedzielski chce startować z Piły
Listy wyborcze PiS jeszcze albo nie powstały, albo nie zostały upublicznione i są tajemnicą skrywaną w sejfie na Nowogrodzkiej. Widać już jednak, że czołowi działacze partii mają apetyty na „jedynki”. Przykładem jest minister zdrowia Adam Niedzielski. Ponoć jesienią dowiedział się, że ma szansę na start z pierwszego miejsce w okręgu pilskim. W efekcie stale podróżuje w te okolice. Wizytuje hospicja, otwiera nowe placówki, ogłasza programy medyczne, przekazuje czeki na inwestycje i wręcza nagrody w konkursach.
Patrząc na sprawę z jego perspektywy, to dobry pomysł. Zapisuje się pamięci wyborcy jako „ludzki pan”. Tyle że członkowie PiS w Pile są na niego wściekli. Powód? Deklasuje ich pod kątem możliwości. – Obiecuje, dary przywozi, a my co możemy? – powiedział „Gazecie Wyborczej” jeden z posłów PiS.
Typowy los spadochroniarza
Jeżeli doniesienia o tym, że Niedzielski ma zostać „jedynką” w okręgu pilskim, będzie w oczach lokalnych działaczy tzw. spadochroniarzem. – Niedzielski to typowy spadochroniarz, który uaktywnia się w kampanii, a my pracujemy w regionie całą kadencję – żalił się dziennikarzom jeden z lokalnych PiS-owców.
Jak dodaje „Wyborcza” ponoć lokalni politycy już teraz skarżą się na Niedzielskiego „górze” partii. Przypominają, że Niedzielski nie jest PiS-owcem z krwi i kości, bowiem w CV ma np. pracę w ministerstwach w mrocznych czasach, gdy Polska rządziła Platforma Obywatelska. Do tego w marcu 2015 rok, czyli w czasie, kiedy premierem była Ewa Kopacz, wystartował w konkursie na szefa ZUS-u.
Wątpliwe, by donosy życzliwych przeszkodziły Niedzielskiemu w starcie na posła z dobrej pozycji. Cała Polska zna go i kojarzy z walką z pandemią COVID-19. To ostatnie powinno sprawić, że bezproblemowo dostanie się do Sejmu kolejnej kadencji. No, chyba że koledzy z okręgu wyjątkowo złośliwie podstawią mu nogę.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”, wp.pl