Nie tylko policjanci pilnowali prezesa. Sensacyjne kulisy prywatnej ochrony żoliborskiego panicza. „Uznawani za bóstwa”
Jarosław Kaczyński przez lata był najpilniej strzeżoną osobą w Polsce. Teraz wiadomo nieco więcej na temat prywatnej ochrony prezesa PiS.
Tyle kosztowała ochrona prezesa
W środę 10 kwietnia odbyła się w Sejmie debata nad PiS-owskim wotum nieufności wobec ministra Marcina Kierwińskiego. I był to niewątpliwie element zemsty za wyprowadzenie przez policję w kajdankach z Pałacu Prezydenckiego Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Oczywiście „Koalicja 15 października” obroniła szefa resortu spraw wewnętrznych. To było już trzecie wotum nieufności zgłoszone przez PiS. Dwa pierwsze dotyczyły ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza oraz ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.
Później do głosu doszedł sam Marcin Kierwiński i opowiedział o finansowych kulisach ochrony (tej z budżetu państwa, o prywatnej za moment) Kaczyńskiego. – Rząd PiS zadłużył policję na 185 mln zł. Prezes Orlenu Daniel Obajtek groził, że nie będzie już można tankować samochodów policyjnych na karty – mówił, a następnie zdradził, ile kosztowała policyjna ochrona Jarosława Kaczyńskiego. – Na ochronę posła Kaczyńskiego i jego imprez pieniądze zawsze były. 35 mln zł na to wydali i to jest skala upadku, o którym mówimy – grzmiał Kierwiński.
Policyjna ochrona to jednak nie wszystko. Jak poinformował Onet, nawet kiedy Jarosław Kaczyński został wicepremierem, nie korzystał z ochrony Służby Ochrony Państwa. Prezes korzystał z usług firmy Grom Group, co robi – co najmniej – od 2010 r.. Żeby było ciekawiej, działania ochrony nad Kaczyńskim koordynował Zbigniew Lasek – ten sam Lasek, który był szefem bezpieczeństwa Orlenu (w lutym stracił pracę).
Komandosi Kaczyńskiego
— Są uznawani za bóstwa, bo są blisko prezesa PiS i sami taki mit wytwarzają — mówił portalowi naTemat.pl były pracownik SOP. Jeden z ochroniarzy został nawet asystentem politycznym Jarosława Kaczyńskiego.
— Kiedy ochroniarze Kaczyńskiego wchodzą do Pałacu Prezydenckiego czy do Kancelarii Premiera, to oni są najważniejsi. Żadne inne służby nie mają nic do powiedzenia. To oni je sobie ustawiają, jak im wygodnie. Zdarzało się, że idąc obok prezesa Kaczyńskiego, odpychali innych ważnych polityków PiS. Raz zepchnęli z drogi nawet Mariusza Błaszczaka, i to wtedy, kiedy ten był wicepremierem. I nie ponosili z tego powodu żadnych konsekwencji, a wręcz przeciwnie, prezes był zadowolony – opowiadał serwisowi Onet były funkcjonariusz służb, który był zatrudniany m.in. do ochrony prezesa PiS.
Jak wynika ze sprawozdań finansowych PiS, roczny koszt całodobowej pracy „komandosów Kaczyńskiego” to 1,6-2 mln zł.
Źródło: NaTemat, Onet
1 Odpowiedzi na Nie tylko policjanci pilnowali prezesa. Sensacyjne kulisy prywatnej ochrony żoliborskiego panicza. „Uznawani za bóstwa”
Pora aby wredny staruch odpowiedział za swoje nadużycia. Krasnal owi ogrodowe mu pomieszało się pod sufitem, pora na leczenie.