Nawrocki wygrał wybory, teraz leci do sądu. Już szykuje pozwy! „Będą się wstydzić”

Paweł Szefernaker z PiS, szef sztabu wyborczego Karola Nawrockiego, w „Porannym Ringu” pogroził palcem tym, którzy obrażali w czasie kampanii wyborczej obecnego prezydenta elekta. Zagroził im konsekwencjami prawnymi. Czy więc przed nami fala pozwów?

Karol Nawrocki pójdzie do sądu

Za nami może najostrzejsza kampania wyborcza od lat. Karol Nawrocki był oskarżany o przejęcie mieszkania pana Jerzego, uzależnienie od snusa, znajomości ze światka przestępczego i wreszcie rzekomą działalność sutenerską (szerzej o tym za chwilę). Teraz kwestie te wróciły w programie „Poranny Ring”, w którym pojawił się szef sztabu Paweł Szefernaker.

Polityk PiS grozi tym, którzy obrażali Nawrockiego, pozwami. – Wielu z tych ludzi spotka się z Karolem Nawrockim w sądzie, bo jeśli używali takich przykładów, to to musi się spotkać z odpowiedzią. Będą się też wstydzić tych słów – zapowiedział Szefernaker. Chodzi o nazywanie nowego prezydenta „gangusem” czy „suterenem”.

Twardy kandydat na ostrą kampanię

Pochwalił też samego Nawrockiego za to, że przez cały ten czas pozostał „twardy”. – Te ataki, kłamstwa nie mają odzwierciedlenia w prawdzie. Karol Nawrocki był przekonany, że prawda stoi po jego stronie – dodał.

Jak na razie nie wiemy, kogo dokładnie Nawrocki miałby pozwać – możliwe, że adresatami pozwów będą politycy obozu rządzącego, którzy atakowali kandydata na prezydenta.

Przez niemal całą kampanię szefowi IPN wypominano np. to, że zna „Wielkiego Bu”, znanego w półświatku. Do tego szybko pojawiła się afera związana z kawalerką pana Jerzego – Nawrockiego oskarżono o to, że przejął mieszkanie po zaniżonej wartości, do tego nie opiekował się potem seniorem.

Po drodze dowiedzieliśmy się, że obecny prezydent elekt brał udział przed laty w kibolskich ustawkach i to w nieciekawym gronie. Zdaniem dziennikarzy Wirtualnej Polski bił się ramię w ramię z osobami, które potem były znane policji.

Na ostatniej prostej kampanii pojawił się jeszcze artykuł Onetu, z którego wynikało, że w czasie, gdy pracował w Grand Hotelu w Sopocie jako ochroniarz, sprowadzał do obiektu prostytutki dla klientów.

Źródło: se.pl