Nawrocki miał skończyć wojnę polsko-polską, ale atakuje Trzaskowskiego. TEN zarzut powtarza do znudzenia
Karol Nawrocki miał zakończyć wojnę polsko-polską, ale jednak atakuje Rafała Trzaskowskiego. Kandydat PiS może wpaść we własne sidła.
Badania pokazują, że głównymi wątkami kampanii wyborczej będzie bezpieczeństwo kraju i służba zdrowia. Oba temat dostały ponad 50 proc. wskazań respondentów. Na kolejnym miejscach jest ekonomia, gospodarka, praworządność i polityka migracyjna. Karol Nawrocki na pierwszych konferencjach prasowych pokazał, że nie ma nic do powiedzenia w tych obszarach. Zaczął od CPK, ale mu nie wyszło, więc przerzucił się na religię i krzyże w stołecznych urzędach.
Atak na Trzaskowskiego
„Fakt” opisuje czwartkowe spotkanie kandydata Jarosława Kaczyńskiego z mieszkańcami Wrześni. Gazeta zwraca uwagę, że Karol Nawrocki skupił się w swoim wystąpieniu na wątku religijnym i przeplótł go atakiem na Rafała Trzaskowskiego.
– Ktoś, kto jest gotowy ściągać w polskiej stolicy krzyże z urzędów, które mu przeszkadzają, nie rozumie polskich potrzeb nie tylko w odniesieniu do tożsamości, ale nie rozumie ich także w odniesieniu do strategii bezpieczeństwa narodowego – mówił.
W ocenie prezesa IPN, by naród skutecznie się bronił, „musi wiedzieć kim jest i czemu chce być narodową wspólnotą”.
– Chciałbym przypomnieć i żeby to wybrzmiało dość głośno dla pana Trzaskowskiego, co dla nas jest najważniejsze. Bóg, honor i ojczyzna! – krzyknął.
Mitologia krzyży
Rafał Trzaskowski podpisał w maju tego roku rozporządzenie, które zapewnia w urzędach neutralność światopoglądową. Politycy PiS razem z fundamentalistami z Ordo Iuris podnieśli wrzawę, że prezydent Warszawy nakazał zdejmowanie krzyży, co jest nieprawdą.
– Tutaj jakby narosło mnóstwo mitów wokół tego rozporządzenia, ponieważ ja regulowałem sytuację na przyszłość.(…) Myśmy nie zdjęli żadnego krzyża, natomiast na przyszłość podjąłem taką decyzję, że oczywiście w miejscach publicznych, gdzie obsługiwani są obywatele, one powinny być neutralne światopoglądowo – tłumaczył w listopadzie w TVP.info
Ale kampania wyborcza rządzi się swoimi prawami i nikt nie spodziewa się po PiS-ie czystej gry. Sztabowcy Karola Nawrockiego będą pompowali „ściągnie krzyży” dopóki ich kandydat nie nauczy się sklecenia kilku zdań na temat bezpieczeństwa państwa, służby zdrowia czy odpowiedzi na zarzuty o aferę wizową.
Z jednej strony taka jest logika kampanii, że najpierw trzeba mobilizować i utwardzać najbardziej zagorzałych zwolenników, a tymi niewątpliwie są wyborcy przywiązani do tradycyjnych wartości. Z drugiej strony trzymanie się jednego tematu to gotowy przepis na przegrzanie tematu, bo elektorat skłonny do przychylnego spojrzenia na Karola Nawrockiego będzie w końcu żądny konkretów o bezpieczeństwie, ekonomii i edukacji.
Każdy ma prawo do swojej wiary (lub jej braku). Także urzędnicy i urzędniczki. A każdy, kto przychodzi do urzędu załatwić swoją sprawę, ma prawo czuć się jak w neutralnym urzędzie. Po prostu.
Nie dajmy się zwariować. Nikt nie zamierza prowadzić w Warszawie walki z jakąkolwiek…
— Rafał Trzaskowski (@trzaskowski_) May 16, 2024
Jeśli kandydat Nowogrodzkiej będzie oporny na wiedzę z zakresu interesującego wyborców, a skupi się na Warszawie i krzyżach, to w pewnym momencie może dojść do zmęczenia materiału i hasło o „zdejmowaniu krzyży” przestanie być chwytliwe i stanie się nudne. Badania pokazały, że sprawy światopoglądowe są w ogonie tematów interesujących wyborców: aborcja – 13 proc. wskazań, związki partnerskie – 8 proc.
Źródło: Fakt.pl