Nawrocki i Tusk wyjaśnili sobie kilka spraw. Ale wszyscy zwrócili uwagę na TEN moment. „Przypadków nie ma”

Fot. Mikołaj Bujak KPRP
Stało się! Donald Tusk spotkał się z Karolem Nawrockim. Premier przekonał się, że nowy prezydent będzie zupełnie innym graczem, niż Andrzej Duda.
Nawrocki spotkał się z Tuskiem
W czwartek, w samo południe, do Pałacu Prezydenckiego przybył premier Donald Tusk. Na Karola Nawrockiego czekał około dwóch minut, co oczywiście zwróciło uwagę wszystkich obserwatorów i niejako przyćmiło całe wydarzenie.
— Protokół dyplomatyczny nieoficjalnie daje również możliwość na danie delikatnego pstryczka w nos i spóźnienie się może być potraktowane jako brak szacunku. Oczywiście prezydent jest tylko człowiekiem i może się spóźnić. Jednak według etykiety to gospodarz powinien przywitać gościa, współpracownicy prezydenta powinni panować nad jego kalendarzem. Pamiętajmy, że spóźnienie to zawsze faux-pas — oceniła ekspertka ds. etykiety, Sandra Szczudłowska, w rozmowie z „Faktem”. Nie ma wątpliwości, że małe spóźnienie nie było przypadkowe.
– Nie ma przypadków. Jak przyjechał premier, to prezydent dostał o tym informację, więc zszedł do premiera, a to schodzenie przecież trwa. Przypadków jednak nie ma – powiedział w rozmowie z „Newsweekiem” człowiek z Pałacu Prezydenckiego. Koniec końców politycy uścisnęli sobie dłonie, wymienili kilka zdań, uśmiechnęli się i zapozowali do zdjęć. Potem dziennikarze zostali wyproszeni, a prezydent z premierem rozmawiali już w cztery oczy. I Karol Nawrocki pokazał szefowi rządu, że będzie innym graczem, niż Andrzej Duda.
Przede wszystkim chodzi o jego politykę w sprawie Ukrainy. Duda był mocno proukraiński, wręcz ostentacyjnie podkreślał swoją przyjaźń z Wołodymirem Zełenskim. Nawrockiemu bliżej jest do sceptycznej postawy, jaką prezentuje jego polityczny idol Donald Trump.
„W tysiącu spraw się nie zgadzamy”
Tusk i Nawrocki mieli jednak uzgodnić, że dyplomacja, bezpieczeństwo i polityka wobec Rosji i Białorusi zostaną wyjęte z politycznego sporu.
– Nawrocki nie ma problemu z tym, żeby współpracować z ludźmi, którzy mają inne poglądy. Powiedział premierowi: „W tysiącu spraw się nie zgadzamy, ale możemy współpracować w tych najważniejszych dla państwa” – relacjonuje w rozmowie z „Newsweekiem” osoba z Pałacu Prezydenckiego. Panowie poruszyli też temat sporu wokół ambasadorów, który ciągnie się jeszcze od czasów Andrzeja Dudy. Nawrocki na pewno nie zgodzi się, by Bogdan Klich objął placówkę w Waszyngtonie.
Tusk i Nawrocki mieli ustalać ramy współpracy, także dotyczące polityki zagranicznej. Premier miał przypomnieć czasy kohabitacji z Lechem Kaczyńskim, której symbolem stała się „wojna o krzesło”. Chodziło o to, kto wyznacza linię polityki zagranicznej państwa. Trybunał Konstytucyjny orzekł wówczas, że prezydent, nawet jeśli jest szefem delegacji państwa, musi się trzymać stanowiska rządu. I o tym Nawrocki powinien pamiętać.
Źródło: Newsweek