Nagle zapadła cisza. Na rozprawie pokazano nagrania z wypadku, TAK zareagował Żak

Nagranie, które zostało odtworzone podczas środowej rozprawy sądowej było tak mocne, że nawet Łukasz Żak przestał cwaniakować. Na sali zrobiło się cicho, bo to, co zobaczono, stanowiło przerażający widok.

Grobowa atmosfera na sali rozpraw

W środę 10 grudnia Łukasz Żak ponownie stawił się na sali sądowej na kolejnej rozprawie w sprawie, w której jest oskarżony o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej. Tym razem było znacznie inaczej niż podczas poprzednich rozpraw, gdzie młody mężczyzna regularnie przeszkadzał sędziemu i świadkom, zachowywał się butnie i nieadekwatnie do swojej sytuacji.

Chodzi o to, że odtworzono nagrania z samego momentu tragedii. To był przełomowy moment, po którym zgasły rozmowy, nikt się nie poruszył, a nawet oskarżony, który dotąd zgrywał w sądzie twardziela, ale teraz wyraźnie stracił rezon.

Na miejscu byli reporterzy „Faktu”, który zdali relację z tego, co się działo 10 grudnia w sądzie. Wdowa po Rafale P. patrzyła na ekran z trudem, najpierw westchnęła, potem złapała się za głowę. Dla niej oglądanie tej sceny było piekłem.  To właśnie w tym uderzeniu zginął jej mąż, a rodzina została rozerwana w jednej sekundzie.

Na filmie widać wszystko. Biały Volkswagen Arteon, wypożyczony przez Żaka, pędzi z prędkością 226 km/h przy dopuszczalnej normie 80. Najpierw tunel, potem wjazd na Trasę Łazienkowską. W ułamku sekundy samochód z Żakiem wbija się w auto rodziny z dwójką dzieci. Na sali zrobiło się cicho. Jeden z obserwatorów aż drgnął, inni zakrywali usta dłonią. Takiej atmosfery nie było podczas żadnej wcześniejszej rozprawy.

I wtedy spojrzenia wszystkich zwróciły się na Łukasza Żaka, człowieka, który dotąd na korytarzach sądu chodził zadziornie, rzucał ironiczne spojrzenia, a na ławie oskarżonych zachowywał się jak ktoś, kto uważa, że nic mu nie grozi. Tym razem jego maska pękła.

Żak patrzył na ekran z niedowierzaniem, po chwili schował twarz w dłoniach. Na sekundę wyglądał jak ktoś, kto naprawdę po raz pierwszy zobaczył skalę tego, co zrobił. Tragedia, którą odtworzono, wydarzyła się w nocy z 14 na 15 września 2024 r. Żak wracał z imprezy z dziewczyną i znajomymi. Był pijany, trzymał kierownicę jedną ręką, drugą nagrywał telefonem swoją „brawurową jazdę. Chwilę przed uderzeniem… dodał gazu. Nie hamował ani przez moment.

Siła uderzenia była ogromna. Zginął 37-letni Rafał P., ojciec dwójki dzieci, jego żona została ciężko ranna, dzieci doznały urazów, a dziewczyna Żaka cudem przeżyła. W sądzie pokazano również nagrania reakcji innych kierowców – pełne krzyków, paniki i bezradności.

Jakby tragedii było mało, zachowanie Żaka po wypadku tylko wzmocniło oburzenie opinii publicznej. Awanturował się, krzyczał, przeklinał. Nie pozwalał udzielić pomocy swojej ciężko rannej dziewczynie. W końcu – uciekł. Najpierw z miejsca wypadku, potem w ogóle z kraju. Zatrzymano go dopiero w niemieckiej Lubece.

Od momentu sprowadzenia do Polski konsekwentnie udawał w sądzie pewniaka: nonszalancja, brak skruchy, buta. Ale tym razem, konfrontując się z nagraniem własnej zbrodniczej jazdy, nawet on nie potrafił utrzymać zimnej twarzy.

Grozi mu do 30 lat więzienia Proces trwa, a reakcja Żaka na nagranie może być jednym z najważniejszych momentów całej sprawy. Sędzia Maciej Mitera również był wyraźnie poruszony. Gdy obraz zgasł, przemówił przyciszonym głosem.

Łukaszowi Żakowi grozi kara do 30 lat pozbawienia wolności. I po raz pierwszy od dawna wyglądał tak, jakby naprawdę zrozumiał, dlaczego.

Źródło: Fakt

Jedna odpowiedź na Nagle zapadła cisza. Na rozprawie pokazano nagrania z wypadku, TAK zareagował Żak

  1. Karol pisze:

    Dlaczego kary mają tylko górny zawias, w takich przypadkach przydałby się dolny na poziomie od 30 wzwyż

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *