Na spotkaniu z Morawieckim nagle rozległy się gwizdy. Premierowi wypomniano słowa o „zap… za miskę ryżu”
Na spotkaniu z mieszkańcami Kościerzyny Mateusz Morawiecki usłyszał niewygodne pytanie. Jeden z uczestników przypomniał premierowi jego słowa o „zap… za miskę ryżu”.
Morawiecki i „miska ryżu”
Mateusz Morawiecki kontynuuje swoje spotkania z wyborcami pod szumnym hasłem „Trasa dotrzymanego słowa”. W sobotę pierwszego lipca pojawił się w Kościerzynie. Szefa rządu przywitano chlebem, solą i kaszubską muzyką, ale czekała go też mniej miła niespodzianka. Okazało się, że na sali jest osoba, która ma do niego niewygodne pytanie.
– Pan nam obiecał kilka lat temu 770 miliardów, pamiętam: z plakatem takim pan stał. I co się stało z tymi pieniędzmi? – zapytał jeden z uczestników spotkania. – Czy pan cały czas stosuje tę swoją zasadę, że ludzi trzeba słuchać, obiecać im to, czego oni oczekują, a potem się z tych obietnic wycofywać? I czy ludzie mają pracować – nie powiem tego niecenzuralnego słowa, którego pan użył – za miskę ryżu? – dodał, a na sali rozległy się gwizdy i odgłosy niezadowolenia. Ktoś śmiał skrytykować premiera! I przypomnieć to, o czym chętnie zapominają i przedstawiciele, i wyborcy PiS. Otóż Morawiecki też był bohaterem afery taśmowej, która pogrążyła rząd PO-PSL.
Morawiecki nie zignorował pytań, ale odpowiedział na nie typowym dla siebie wodolejstwem bez konkretów.
– Cieszę się, że są tutaj przeciwnicy i zwolennicy – stwierdził szef rządu. I szybko przeszedł do ataku na opozycję. – Połowa tych pieniędzy jest już w Polsce, a druga połowa jest blokowana na wyraźne żądanie opozycji. A to drugie pytanie powinien pan zadać partii, której – wydaje się – pan sekunduje. To PO zwykła dwa razy obiecać, a raz dotrzymać obietnicy – powiedział premier. Potem stwierdził, że w czasie rządów PO pracowało się po „2, 3, 4 złote za godzinę, takie były oferty pracy”.
Problemy z KPO
Morawiecki kieruje więc w stronę PO absurdalne zarzuty, jakoby to właśnie największa partia opozycyjna blokowała wypłatę Polsce środków z KPO. Prawda jest taka, że to chaos i konflikty w obozie władzy sprawiają, że polski rząd wciąż nie wypełnił wymaganych przez Komisję Europejską „kamieni milowych”. Ustawa o Sądzie Najwyższym, która według PiS miała rozwiązać ten problem, wciąż nie została uchwalona. Trafiła do Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, który nie może się nią zająć z powodu buntu części sędziów.
Źródło: Gazeta.pl