Według Ministerstwa Spraw Zagranicznych władze w Berlinie i Londynie zabroniły Polakom biorącym udział w wyborach oddawania bezpośrednio do konsulatów pakietów wyborczych. Zarówno na Wyspach, jak i za zachodnią granicą zapanowała konsternacja – pisze Gazeta Wyborcza.
W Wielkiej Brytanii do głosowania zarejestrowało się 183 tys. osób, a w Niemczech 84 tys. Wybory zostały przeprowadzone w sposób korespondencyjny, chociaż Polonia apelowała o zamontowanie przed konsulatami skrzynek, do których można wrzucić pakiet wyborczy. Konsulowie nie wyrazili na to zgody argumentując, że nie pozwalają na to lokalne władze.
Gazeta Wyborcza sprawdziła te informacje i okazuje się, że nikt niczego nie zakazywał.
Brytyjski MSZ odpisał gazecie, że głosowanie można organizować zgodnie z zasadami dystansu społecznego. W podobnym tonie napisał niemiecki MSZ – (…)Podczas oddawania głosów muszą być przestrzegane przepisy sanitarne, np. dotyczące dystansu społecznego, noszenia maseczek, dezynfekcji rąk – pisze dziennik. W Wielkiej Brytanii i w Niemczech 12 lipca zniesiono większość obostrzeń – Co więcej, władze obu krajów zgodziły się, by normalne głosowanie zorganizowano w ambasadach Serbii (21 czerwca) i Chorwacji (5 lipca), których obywatele wybierali parlamenty – czytamy.
Źródła Wyborczej w brytyjskiej dyplomacji mówią, że twierdzenia o utrudnianiu Polakom głosowania “budzą w naszym rządzie zdziwienie i niepokój”. Działacz polonijny zapytał niemieckie MSZ, czemu zakazano wystawiania skrzynek – Wystawienie skrzynek przez ambasadę nie wymaga naszej zgody – odpisało ministerstwo. W Wielkiej Brytanii nie wróciły głosy 30 tys. wyborców, a w Niemczech prawie 12 tys.
Źródło Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU