Morawiecki zbliża się do ściany, afera w RARS pogrąży PiS? „Wyraźny motyw łapówkarski”

Przekręty ludzi Zbigniewa Ziobry, to pikuś w porównaniu do afery w RARS i złodziejstwa otoczenia Morawieckiego.

Ubiegły tydzień był wyjątkowo gorący dla Mateusza Morawieckiego. Prokuratura Krajowa wystąpiła o tymczasowe aresztowanie byłego prezesa Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS) Michała K. Sąd przychylił się do wniosku śledczych i tym samym prokuratura dostała zielona światło do wystawienia listu gończego za ukrywającym się kumplem Mateusza Morawieckiego.

Gorsi niż ludzie Ziobry

Podcast polityczny „Stan Wyjątkowy” zwracają uwagę, że przekręty ludzi Zbigniewa Ziobry w Funduszu Sprawiedliwości to małe piwo w porównaniu do wałów w RARS.

Dziennikarze przypominają aferę z agregatami prądotwórczymi dla Ukrainy. Paweł Sz., twórca marki Red is Bad, otrzymał z RARS 350 mln zł na zakup agregatów. Kupił je w Chinach za 69 mln zł, a jego zysk na tej operacji wyniósł 280 mln zł. W sumie jest mowa o wyprowadzeniu środków budżetowych na kwotę pół miliarda złotych.

„Stan Wyjątkowy” zestawił te kwoty z przetargami w Funduszu Sprawiedliwości. Według prokuratury, były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski, ustawił przetargi na kwotę pięć razy mniejszą.

Złodziejstwo ludzi Morawieckiego w RARS jest dla PiS znacznie większym zagrożeniem od złodziejstwa ludzi Ziobry w Funduszu Sprawiedliwości. Po pierwsze złodziejstwa w RARS nie da się zwalić na Solidarną Polskę. Po wtóre – jest jeden aspekt, w którym afera RARS góruje nad złodziejstwem w Funduszu Sprawiedliwości: to wyraźny motyw łapówkarski – pisze „Stan Wyjątkowy”.

Morawiecki na równi pochyłej

Mateusz Morawiecki jeszcze nigdy nie był w tak złym położeniu politycznym. Ma na głowie wściekłego za aferę Kaczyńskiego, nieprawidłowości na pół miliarda złotych, kumpla ściganego listem gończym i urzędniczkę, która poszła na współpracę w sprawie przekrętów w RARS.

Pozycja byłego premiera ewidentnie słabnie w obozie Zjednoczonej Prawicy. Jarosław Kaczyński wykluczył go już z wyścigu do Pałacu Prezydenckiego. Kilka dni temu dał mu do zrozumienia, że nie ma czego szukać w nowym rozdaniu partyjnym. Pisaliśmy o tym tutaj.

Źródło: Onet.pl

Bartosz Wiciński

Polityką zainteresowałem się w momencie wybuchu afery Rywina. 12 lat temu założyłem bloga politycznego na prawicowej platformie Salon24.pl. Popełniłem tam ponad 400 wpisów i toczyłem pierwsze potyczki słowne z całą rzeszą wyborców PiS. Jak to w życiu blogera bywa, raz wychodziły lepsze teksty, a raz gorsze. Salon24.pl to była dobra szkoła. W CrowdMedia.pl zaczynałem od pisania własnych artykułów o polityce. Teraz zajmuje się głównie opisywaniem newsów, czego musiałem się sam nauczyć. Z wykształcenia jestem księgowym, ale nigdy do żadnej kratki nie wpisałem ani jednej cyferki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *