Morawiecki słucha i nie wierzy! Ziobro się rozgadał i znowu mu przyłożył. „Prawda jest taka, że…”

Screen: YouTube/ RMF24
Zbigniew Ziobro odpalił się w radiowej rozmowie i zaczął rzucać zaskakującymi oskarżeniami w stronę Mateusza Morawieckiego. Były szef resortu sprawiedliwości ma chyba żal do byłego premiera.
Afery podsłuchowej ciąg dalszy
Zbigniew Ziobro w dalszym ciągu zgrywa niewinnego w sprawie afery dotyczącej zakupu programu Pegasus, który miał służyć do podsłuchiwania członków opozycji, gdy PiS było u władzy. Były minister sprawiedliwości musi odpowiedzieć za to, dlaczego w całą aferę jest zamieszany resort, którym dowodził przed laty.
Chodzi o to, że to z podległego ministerstwu sprawiedliwości Funduszu Sprawiedliwości przeznaczono środki na poczet pokrycia kosztów Pegasusa. Mowa tutaj o kwocie 25 milionów złotych. Ziobro broni się, jak tylko może i próbuje przy tym zasłaniać się swoimi kolegami z partii. Jednym z nich jest były premier Mateusz Morawiecki, na którego ten próbuje przelać część winy. Jak wyjaśniał, w tamtym okresie w budżecie państwa nie było ponoć pieniędzy na sfinansowanie tego zakupu, dlatego to właśnie z podległego jego resortowi Funduszu wyłożono środki na kupno Pegasusa.
– Muszę podchodzić do tego z powagą, jeżeli minister koordynator służb specjalnych informuje mnie o problemach finansowych, bo to zapewne od niego powziąłem te informacje – mówił Ziobro w programie „Poranna rozmowa RMF FM”. Dodał również, że Morawiecki od początku wiedział o całej operacji. – O zakupie systemu, od jakiego państwa, decydowały służby. To nie była moja działka. Proszę spytać Mariusza Kamińskiego. On był zakupującym i on zapewne prowadził rozmowy z premierem. Ja pytałem Mariusza Kamińskiego – zarzekał się były minister.
Ziobro vs. Morawiecki
Następnie rozmowa zeszła na temat słów byłego premiera, z których wynikało, że „reforma wymiaru sprawiedliwości nie szła tak, jak mogła iść”. Na to stwierdzenie Ziobro również miał swoją odpowiedź.
– To ja odpowiem, że prawda jest taka, iż premier Morawiecki nie wyrażał zgody na projekty, które zostały przeze mnie przygotowane, uzasadniając to tym, że Unia Europejska szantażuje nas zablokowaniem pieniędzy. Później siedem projektów ustaw zmieniających sądy, w tym Sąd Najwyższy, powstało nie w Ministerstwie Sprawiedliwości tylko w kancelarii premiera pod jego okiem. Co jest ewenementem w historii Polski – mówił. Jak więc widać, były szef Suwerennej Polski w dalszym ciągu nie ma sobie nic do zarzucenia w żadnej z dotyczącej go kwestii.
Źródło: Onet