Morawiecki chwali się trasą S7 i zakłamuje rzeczywistość. Poseł Szymański obala mity premiera nt. budowy dróg w Polsce
Premier Mateusz Morawiecki przemawiał na otwarciu 15-kilometrowego odcinka trasy ekspresowej S7 koło Warszawy (odcinek Lesznowola – Tarczyn). Stwierdził, że rząd PiS dba o Polaków, podczas gdy PO i PSL troszczyły się o tranzyt dla niemieckich firm.
Morawiecki manipuluje
W czasie przemówienia wskazał, że S7 „biegnie z północy na południe”. Z kolei „poprzednicy” PiS „generalnie stawiali na trochę inny układ komunikacyjny. Dla nich od wielu, wielu lat najważniejszy był układ wschód – zachód. Czyli Polska miała być krajem tranzytowym”, który służył przede wszystkim firmom niemieckim.
Cofnijmy się jednak w czasie. Czy faktycznie koalicja PO-PSL tak fatalnie zarządzała polskim systemem dróg? Kluczowa autostrada A2 do Warszawy powstała za rządów tego gabinetu i zarazem przed piłkarskimi mistrzostwami Euro 2012. Pikanterii dodaje fakt, że podczas jej budowy Morawiecki jako prezes Banku Zachodniego WBK był doradcą premiera Donalda Tuska. Dzięki tej drodze Warszawa jako jedna z ostatnich stolic europejskich zyskała połączenie z siecią dróg szybkiego ruchu na całym kontynencie. Było to istotne dla całego rozwoju gospodarczego oraz turystyki kraju.
Idźmy dalej. Autostrada A4, która faktycznie leci ze wschodu na zachód, ma zaś znaczenie dla tranzytu. Tyle że nie z Niemiec.
– To kluczowa trasa dla Ukrainy. Gdyby jej nie było, uchodźcy wojenni mieliby dziś spory problem. Nie wspominając o transporcie wojskowym – tłumaczy w rozmowie z nami poseł Tomasz Szymański z KO.
Via Carpatia
To jednak nie koniec. Morawiecki podkreślił, że celem PiS jest budowa polskiego odcinka Via Carpatii. Chodzi o trasę ekspresową S19, która leci z północy na południe. Ma łączyć Kłajpedę na Litwie z Salonikami w Grecji. I na tym polu premier unika niewygodnych dla siebie faktów.
– Na najbardziej ruchliwy odcinek, czyli Lublin – Rzeszów, unijne środki pozyskał rząd PO-PSL. Zresztą obecnie budowa tej drogi idzie – delikatnie mówiąc – źle – mówi poseł Szymański.
Poseł KO w rozmowie z nami sugeruje, by spojrzeć na suche dane liczbowe.
– W latach 2007-2015, czyli gdy Polską rządziła PO i PSL oddano do użytku 884 km autostrad, ponad 1200 km dróg ekspresowych i 460 km dróg ruchu głównego lub głównego przyspieszonego – wylicza Szymański. – A teraz spójrzmy na dokonania PiS: od 2015 r. do końca czerwca 2022 r. ukończono: tylko 237 km autostrad , nieco ponad 1500 km dróg ekspresowych i 217 km dróg ruchu głównego lub głównego przyspieszonego – dodaje.
Za rządów PiS-u udało się więc wybudować trochę więcej km dróg ekspresowych. Autostrad – ponad trzykrotnie mniej!
S7 też jest wybrakowana
Otwarta teraz droga ekspresowa S7 też pozostaje wybrakowana. Kierowcy nie mogą korzystać z dwóch węzłów drogowych (Antoninów i Tarczyn Południe). Te mają zostać oddane, ale dopiero za rok. Dopuszczalna prędkość na nowej drodze wynosi tylko 80, a nie 120 km na godz. Powód? Inwestycja nadal nie jest gotowa.
– Jak więc widać, Polska wygląda dziś pięknie, ale tylko w przemówieniach premiera – puentuje poseł Szymański.
Źródło: wyborcza.pl