Mejza wślizgnął się do Sejmu. Tego nie chcieli nawet… politycy PiS. „Frustracja jest ogromna”
Łukasz Mejza dostał się do Sejmu z list PiS. Rozczarowania nie kryją nawet… politycy z Nowogrodzkiej. – Frustracja jest ogromna – przyznają.
Frustracja w PiS
Łukasz Mejza to bohater wyjątkowo ohydnej, nawet jak na standardy ustępującej władzy, afery. Jak ujawnił portal WP, związana z nim firma naciągała rodziców chorych dzieci na eksperymentalne kuracje. Mejza utracił stanowisko wiceministra sportu, ale z polityki nie zniknął. Więcej – był częstym gościem w TVP, a PiS wciągnęło go na swoje listy. Trzeba przyznać, że kierownictwo partii z Nowogrodzkiej niechętnie na to patrzyło, ale Mejza skorzystał na umowie koalicyjnej PiS z Partią Republikańską.
Niewygodnego polityka wepchnięto na jedenaste miejsce w zielonogórskim okręgu z nadzieją, że tam przepadnie. Lokalni politycy nie byli tym zachwyceni.
– To nie myśmy go rekomendowali. Ale musimy się z tym pogodzić – przyznawali w rozmowie z WP wojewoda Władysław Dajczak i poseł Jerzy Materna.
– Daliśmy mu jedenaste miejsce z nadzieją, że wyborcy go nie zauważą. A skończyło się, jak się skończyło – mówi poseł PiS. Na Mejzę zagłosowało 10 tysięcy ludzi i zabrał on mandat zasłużonej polityczce PiS Elżbiecie Płonce. Na ironię zakrawa fakt, że jest ona lekarką z zawodu, a Mejzę skompromitowała afera z niesprawdzonymi terapiami. Złość u lokalnych polityków jest więc duża.
– Stracili na tym doświadczeni politycy związani z regionem, zasłużeni, z dorobkiem. No i oni zostali pozbawieni szans na mandat dlatego, że Nowogrodzka postanowiła wepchnąć do nas debiutanta spoza naszego środowiska, który z PiS-em nigdy nic wspólnego nie miał. Frustracja z tego powodu jest ogromna – mówi w rozmowie z WP jeden z nich.
Butna kampania
Skąd wzięło się 10 tysięcy osób, które zdecydowały się oddać głos na skompromitowanego polityka? Trudno powiedzieć. Ale na pewno Mejza nie próżnował w kampanii.
– Pan Mejza prowadził kampanię z rozrzutnością. Tak, jak cztery lata temu. Ale też z butnością. Rozwieszał plakaty gdzie się da, często bez zgody i bez pytania. To było naganne i powinien się z tego rozliczyć – komentuje Elżbieta Płonka.
Źródło: WP