Mariusz Błaszczak urządza kolejną szopkę. TAK próbuje zatuszować aferę z rakietą (rakietami).
Mariusz Błaszczak urządza kolejną szopkę. Tym razem jego zaniechanie można odczytywać jako próbę tuszowania afery z rakietą.
Od kilku dni żyjemy w jeszcze większej późni informacyjnej związanej z latającymi nad Polską rosyjskimi rakietami. Senator Krzysztof Brejza jest w posiadaniu informacji, że 16 grudnia nad Polskę wleciały trzy, a nie jedna rakieta. Nie jest wykluczone, że miesiąc wcześniej w Przewodowie uderzyły dwie rakiety, co także przeczy rządowej wersji wydarzeń. Tymczasem Mariusz Błaszczak robi dziwny slalom z zawiadomieniem do prokuratury.
Obawy przed śledztwem?
Minister obrony narodowej w swoim pierwszym odruchu obarczył odpowiedzialnością generałów za brak dostarczenia mu informacji na temat rosyjskiej rakiety lądującej w lesie pod Bydgoszczą. Ergo – generalicja nie dopełniła obowiązków, a za to jest prokurator.
Dzisiaj już wiemy, że szef resortu obrony od początku kłamał w tej sprawie.
Kontrolerzy NIK zabezpieczyli dokumenty z których wynika, że Błaszczak i premier Morawiecki wiedzieli od pierwszych godzin o nieznanych obiektach nad Polską. Te sensacyjne ustalenia ujawniła „Rzeczpospolita”. Pisaliśmy o tym tutaj.
Jak informuje RMF FM, Mariusz Błaszczak nie powiadomił prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez dowódcę operacyjnego rodzajów sił zbrojnych w związku z przylotem do Polski rosyjskiej rakiety, mimo że publicznie zarzucił mu niedopełnienie obowiązków.
Dziennikarz RM FM uzyskał po miesiącu oczekiwania informację z MON, że „nie ma potrzeby składania zawiadomienia w śledztwie, które trwa”. Sęk w tym, że miesiąc temu prokuratura nie badała wątków niedopełnienia obowiązków przez wojskowych. Nie wiadomo też, czy i teraz je bada, bo postępowanie objęto całkowitą blokadą informacyjną.
Być może Mariusz Błaszczak nie chce wszczynać takiego śledztwa, bowiem dochodzenie mogłoby wykazać, że jest zwykłym kłamcą.
Rakiety nad Polską
Trzy dni temu Andrzej Rozenek z Koła Parlamentarnego Lewicy Demokratycznej był gościem TOK FM. Poseł jest członkiem sejmowej komisji obrony narodowej i podzielił się ze słuchaczami sensacyjnymi informacjami na temat ukraińskiej rakiety, która w połowie listopada uderzyła w Przewodowie zabijając dwie osoby.
Na początku potwierdził, że on, jak i senator Krzysztof Brejza, są w posiadaniu informacji mówiących, że 16 grudnia nad terytorium Polski pojawiły się trzy rosyjskie rakiety, a nie jedna.
–Istnieją źródła, które podają, że było więcej tych rakiet i istnieją również źródła, według których w tragedii w Przewodowie, kiedy zginęło dwóch obywateli Polski, nie było jednej rakiety, tylko były dwie rakiety – poinformował.
Źródło: RMF FM