Były ambasador ostrzega! Aleksander Łukaszenka ma plan, chodzi o Polskę. „To rozwinięcie operacji, która…”
Wojna hybrydowa trwa. Białoruś – zapewne na zlecenie Kremla – prowadzi wymierzoną w Polskę operację o kryptonimie „Przypływ”. To kontynuacja „Śluzy”, ostrzega były ambasador i białoruski opozycjonista Paweł Łatuszka.
Białoruś atakuje Polskę
Na Ukrainie trwa tradycyjna, konwencjonalna wojna. Białoruś prowadzi zaś wymierzone w Polskę działania hybrydowe. To szczególnie cyniczna taktyka. Chodzi o propagandę, wojnę informacyjną czy inne działania, które uderzają w nasz kraj. Paweł Łatuszka, były ambasador i białoruski opozycjonista rozmawiał o obecnej sytuacji z PAP.
Sytuacja staje się coraz bardziej napięta. Na granicy polsko-białoruskiej dochodzi już nie tylko do prób przekraczania jej przez nielegalnych imigrantów. Ostatnio raniony nożem został tam polski żołnierz.
— Ta operacja według naszej informacji ma kryptonim „Przypływ”. To rozwinięcie operacji, która na pierwszym etapie wojny hybrydowej z 2021 r. nosiła kryptonim „Śluza” — powiedział Łatuszka.
Wszystko – destabilizacja sytuacji na granicy, ucieczka na Białoruś „szpiega Szmydta” oraz „werbowanie przez Białorusinów w Warszawie polskich obywateli w celu likwidacji jednego z liderów rosyjskiej opozycji” – tworzą całość. Zdaniem białoruskiego opozycjonisty Władimir Putin i Aleksander Łukaszenka podzielili się rolami. Ten pierwszy wziął na siebie działania kinetyczne na Ukrainie. Drugi prowadzi wojnę hybrydową przeciwko Polsce. Celem jest pokazanie słabości polskiego państwa (sędzia, który był szpiegiem) i jego służb (próba destabilizacji sytuacji na granicy).
Były ambasador Białorusi w Polsce ostrzega, że to nie koniec. Dowiedział się, że kilku oficerów białoruskiego GRU miało przekroczyć granice z Polską i Litwą. Mają za zadanie strzelać z terytorium tych państw do żołnierzy z Białorusi. Chodzi o wywoływanie kontrowersji i prowokowanie.
Brak spójnej strategii Zachodu
Łatuszka zarzucił przy okazji Zachodowi brak strategii i konkretnych działań wobec Łukaszenki. Białoruski prezydent czuje się bezkarny. — Dlatego ważne jest, by postawić zarzuty wszystkim osobom, które odpowiadają za kryzys migracyjny — powiedział opozycjonista.
Sytuacja jest niewesoła. Zachód jest też w ciężkim położeniu. Można odnieść wrażenie, że stara się nie eskalować sytuacji. Tyle że to trudne, gdy ma się przed sobą państwo bardzo agresywne i szukające zwady.
Dodajmy, że sam Łukaszenko stara się zemścić na Polsce za to, że ta wsparła parę lat temu opozycję na Białorusi. Wydawało się, że było blisko do obalenia reżimu. Wszystko zakończyło się jednak porażką. Także Łukaszenki, bo wtedy wpadł on na dobre pod kuratelę Rosji. I temu też teraz musi tańczyć pod rytm, jaki wystukuje mu Putin.
Źródło: Onet.pl