Los Błaszczaka w rękach Ziobry? Minister Sprawiedliwości wkracza do ostrej gry
Czy rosyjska rakieta spod Bydgoszczy zaprowadzi Mariusza Błaszczaka na ławę oskarżonych? Śledztwo jest już w rękach ludzi Zbigniewa Ziobry.
W grudniu ubiegłego roku Mariusz Błaszczak zapewne liczył, że rosyjska rakieta fruwająca nad Polską i lądująca w lesie nigdy nie zostanie odnaleziona. A jeśli nawet ktoś ją znajdzie, to już nie będzie w stanie ustalić, co to jest i skąd się to wzięło. Sprawy przybrały inny obrót i Mariusz Błaszczak z myśliwego staje się powoli zwierzyną dla Morawieckiego, Dudy i oczywiście Ziobry, który takich okazji nie przepuszcza.
Przejęte śledztwo
Bodajże na drugi dzień po ujawnieniu informacji o rosyjskiej rakiecie, Zbigniew Ziobro polecił wszcząć śledztwo i sprawa trafiła do Wydziału Wojskowego Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Onet.pl informuje, że śledztwo prowadzone przez wojskowych prokuratorów to już przeszłość. Teraz sprawą rosyjskiej rakiety zajmie się Prokuratura Krajowa. Osobisty nadzór nad tym śledztwem ma sprawować teraz prokurator krajowy Dariusz Barski. To zaufany człowiek ministra sprawiedliwości.
To właśnie Ziobro z Barskim osobiście zdecydowali o przekazaniu śledztwa z Gdańska do stolicy. – Był telefon z Warszawy i to z samej góry – mówi informator Onetu.
Ta decyzja wywołała spory popłoch w partii rządzącej. Według niektórych polityków PiS, Zbigniew Ziobro polecił prokuratorom przyjrzenie się roli, jaką w całej sprawie odegrał minister obrony Mariusz Błaszczak. Chodzi o szukanie dowodów przeciwko Błaszczakowi, potwierdzających wersję zdarzeń przedstawioną przez generałów: Rajmunda Andrzejczaka oraz Tomasza Piotrowskiego.
Przypomnijmy, że obaj generałowie zapewniają, że dopełnili wszystkich obowiązków. Błaszczak twierdzi, że nie dostał do nich wszystkich informacji o rakiecie.
Błaszczak kłamał
Ciężko znaleźć w Polsce osobę, która uwierzyła w wersję przedstawioną przez Mariusza Błaszczaka. Gen. Piotr Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, mówi wprost, że minister obrony miał pełną wiedzę na temat rosyjskiej rakiety. Generał powołał się na swoje informacje i stwierdził, że zausznik Jarosława Kaczyńskiego został poinformowany przez generalicję o rakiecie w polskiej przestrzeni powietrznej.
– Z informacji, które posiadam, wynika, że szef MON bezpośrednio po tym, jak rosyjski pocisk zniknął z radarów, czyli 16 grudnia, został o tym poinformowany telefonicznie przez szefa sztabu generalnego, ale również – niezależnie – przez dowódcę operacyjnego. Poinformowany został, można powiedzieć, detalicznie. Miał więc świadomość tego, co się stało i że nie był to żaden balon, ale najprawdopodobniej szybko poruszający się na bardzo niskim pułapie obiekt wojskowy, z którym stracono kontakt radarowy – powiedział w rozmowie z „Newsweekiem”.
Źródło: Onet.pl