Lekarz przyjrzał się szpitalnemu zdjęciu Romanowskiego. Intrygujące wnioski! „Opatrunek typowy dla…”

Marcin Romanowski przeszedł ciężką operację – oznajmił jego pełnomocnik.
Laryngolog mówi o typowym opatrunku.

Marcin Romanowski najwyraźniej unika spotkania z funkcjonariuszami Straży Więziennej. Decyzją sądu ma zostać aresztowany na trzy miesiące. Od dwóch dni nie wiadomo gdzie przebywa. Z nieoficjalnych informacji wynika, że może być na Węgrzech. W sieci pojawiły się zdjęcia z łóżka szpitalnego, co ma działać zmiękczająco na organa ścigania.

Przegroda czy zatoki?

Ta władza i sąd aresztowały posła Marcina Romanowskiego, który przeszedł ciężką operację. Nawet dziennikarze życzliwi władzy stukają się po głowie. Szok – napisał Michal Wójcik publikując zdjęcie, a w sieci ruszyła lawina spekulacji.

Internauci i internautki zastanawiali się, cóż to za „ciężka operacja”, wszak poseł porobił sobie selfie w zakrwawionej pościeli, więc zabieg chyba nie był szczególnym wyzwaniem chirurgicznym. Laryngolog w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” rzuca trochę więcej światła na tę „ciężką operację”.

Opatrunek na twarzy jest typowy dla zabiegu na przegrodzie nosowej i zatokach – tłumaczy. – Nie słyszałem, by w którymś ze szpitali w Warszawie poseł przechodził taką operację – dodaje, co może wyjaśniać węgierski trop.

List gończy

Dzisiaj przed południem wydano list gończy za Marcinem Romanowski. Wydział Poszukiwań i Identyfikacji Osób Stołecznej Policji został zmuszony przez posła PiS do podjęcia radykalnych kroków.

Policjanci z Komendy Stołecznej Policji wystąpili do Prokuratury Krajowej z wnioskiem o wydanie listu gończego wobec byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego. Istnieje uzasadnione podejrzenie, że poseł ukrywa się, stąd konieczność wydania listu gończego – poinformował Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy szefa MSWiA.

Z kolei Donald Tusk życzy zdrowia nagle chorującym politykom PiS.

Politykom PiS, którzy rok temu, po powołaniu naszego rządu, poczuli się nagle gorzej, z całego serca zdrowia życzę. Wszystkim, nie tylko podejrzanym – napisał.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Bartosz Wiciński

Polityką zainteresowałem się w momencie wybuchu afery Rywina. 12 lat temu założyłem bloga politycznego na prawicowej platformie Salon24.pl. Popełniłem tam ponad 400 wpisów i toczyłem pierwsze potyczki słowne z całą rzeszą wyborców PiS. Jak to w życiu blogera bywa, raz wychodziły lepsze teksty, a raz gorsze. Salon24.pl to była dobra szkoła. W CrowdMedia.pl zaczynałem od pisania własnych artykułów o polityce. Teraz zajmuje się głównie opisywaniem newsów, czego musiałem się sam nauczyć. Z wykształcenia jestem księgowym, ale nigdy do żadnej kratki nie wpisałem ani jednej cyferki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *