Kumpel Sasina uwierzył, że jest trenerem? Nie do wiary, jak Piesiewicz zachował się na igrzyskach. „Najjaśniejsza gwiazda”

Radosław Piesiewicz najpierw uśmiechał się z bilbordów, a później na igrzyskach krzyczał na koszykarzy. Wszystko na oczach dziennikarza.

Skąd się wziął Radosław Piesiewicz?

Radosław Piesiewicz to były prezes Polskiego Związku Koszykówki, a od 2023 r. szef Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Prywatnie to bardzo dobry znajomy (żeby nie powiedzieć przyjaciel) Jacka Sasina, o czym już jakiś czas temu informowały m.in. „Gazeta Wyborcza” i „Newsweek”.

„Piesiewicz dzięki znajomości z Sasinem został wcześniej doradcą dwóch urzędów w Wołominie, obsadzonych przez ludzi PiS (zarobił na tym co najmniej 170 tys. zł). Już po odejściu z urzędu, w kampanii wyborczej, wpłacił w sumie 30 tys. zł na Prawo i Sprawiedliwość. Obaj, Piesiewicz i Sasin, byli związani ze spółką Alfa Star oraz jej właścicielem Sylwestrem Strzylakiem (firmy Strzylaka mają milionowe zaległości wobec skarbu państwa i długi w PZPS). Piesiewicz z Sasinem widywani byli na polu golfowym należącym do ich wspólnego znajomego, szefa upadłej firmy Włodarzewska” – pisał w 2017 r. „Newsweek”.

Co na to wszystko sam Radosław Piesiewicz?

– Przypisywanie mi, że jestem człowiekiem PiS-u, jest chorobliwe i nieprawdziwe – tłumaczył w 2023 r. w rozmowie z serwisem Sport.pl. Ale do brzegu.

Gwiazda bilbordów, gwiazda trenerki

O Radosławie Piesiewiczu zrobiło się głośno przed rozpoczęciem paryskich igrzysk olimpijskich. Powód? Prezes PKOl wziął udział w sesji naszych olimpijczyków i trafił na bilbordy obok Igi Świątek i Wilfredo Leona, jakby sam był jedną z gwiazd polskiej reprezentacji. Parcie na szkło? Bardzo delikatnie powiedziane.

Jak się okazuje, Radosław Piesiewicz brylował też na igrzyskach olimpijskich przy okazji meczu koszykarzy 3×3. Wszystko na oczach dziennikarza Rafała Steca, który opisał zachowanie prezesa PKOl w „Wyborczej”. Dziennikarz w prześmiewczym felietonie nazwał nawet Piesiewicza „prezesem totalnym, najjaśniejszą supergwiazdą polskiego sportu”.

– Dlaczego nie cieszycie się grą?!!! Cieszcie się! Nie przyjechaliście tutaj się męczyć! Grajcie swój basket! Musicie cieszyć się grą!!! Naprawdę, chcecie wygrywać?! Mówisz, że chcecie wygrywać?! To nie chcijcie, tylko to zróbcie!!! Mówię! Mówię! Grajcie swój basket!!!” – krzyczał Radosław Piesiewicz, a Michał Sokołowski, jeden z naszych graczy, tylko mu przytakiwał.

Łubu dubu, łubu dubu, niech żyje nam… I jak w polskim sporcie ma być dobrze?

Źródło: Wyborcza.pl

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *