Kto w Warszawie zamiast Kaczyńskiego? To TEN polityk może być lokomotywą PiS w stolicy
Już jest chyba jasne, że Jarosław Kaczyński rezygnuje z Warszawy. Nowogrodzka jest bliska podjęcia decyzji o nowej lokomotywie.
W weekend Jarosław Kaczyński odniósł się do informacji podanych przez Gazeta.pl. Portal napisał, że ścisłe kierownictwo PiS podjęło decyzję o zmianie okręgu wyborczego, z którego wystartuje prezes. Reporterka Polsat News zapytała o to Jarosława Kaczyńskiego podczas jego spotkania wyborczego w Sokołowie Podlaskim.
–Z punktu widzenia interesów partii, a im się muszę podporządkować, to jest lepsze, bardziej efektywne – powiedział o starcie z województwa świętokrzyskiego.
Dopytywany o opinię opozycji, która stwierdziła, że lider PiS „boi się rywalizacji z Donaldem Tuskiem” zarzucił przewodniczącemu liderowi największej partii opozycyjnej niesłychane kłamstwa.
-Z góry wiedziałem, że tak będzie mówiła opozycja, ale czego ja mam się bać? Pana, który łgał, łga i jeszcze raz łga. Naprawdę, to żaden powód do strachu – powiedział. – Będę bardziej efektywny dla partii tam, gdzie będę kandydował – dodał.
Kto zastąpi prezesa?
Jak informuje „Rzeczpospolita”, Nowogrodzka jest bliska podjęcia decyzji o nominowaniu w Warszawie nowej lokomotywy wyborczej, która zastąpi Jarosława Kaczyńskiego.
Gazeta zaznacza, że żadne wiążące decyzje jeszcze nie zapadły, ale w stolicy do pierwszego miejsca poważnie przymierzany jest obecny minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński.
–Listy będą odbiciem frakcyjnego układu w PiS. Ma znaleźć się na nich być wiele osób z obecnego rządu. Mówi się też o powrocie dwóch europosłów – Patryka Jakiego i Dominika Tarczyńskiego – pisze „Rzeczpospolita”. Ostateczne decyzje mają zapaść w ciągu kilku dni.
Z kolei Onet.pl uzupełnia tę informację i zwraca uwagę, że Piotr Gliński to nie jest najlepszy wybór. – Przerzucony 4 lata temu do Łodzi zdobył z „jedynki” 43,6 tys. głosów, lepiej wypadł związany z miastem Waldemar Buda, dziś minister rozwoju (50,1 tys.) – pisze portal.
Jarosław Kaczyński z ogłoszeniem list wyborczych czeka na zakończenie środowego posiedzenia Sejmu, na którym mają być wybrani członkowie komisji ścigającej Donalda Tuska. Czemu? Z obecnych posłanek i posłów nie każdy znajdzie dobre miejsce na liście, a to może spowodować bunt w czasie głosowań.
Źródło: Rzeczpospolita, Onet.pl