Konflikt w TK nabiera na sile! Mocne zarzuty wobec Przyłębskiej. „Obecnie była już prezes…”
Konflikt w Trybunale Konstytucyjnym trwa! Prezes TK Julia Przyłębska usłyszała ostre zarzuty ze strony Mariusza Muszyńskiego.
Konflikt w TK
W Trybunale Konstytucyjnym doszło do rozłamu. Powodem są kontrowersje wokół tego, czy Julia Przyłębska powinna nadal piastować stanowisko prezes TK. Chodzi o prawny absurd.
Przypomnijmy, że według interpretacji niektórych prawników, kadencja obecnej prezes TK upłynęła 20 grudnia, po sześciu latach. Sama Przyłębska i jej obóz uważają, że kadencja mija dopiero 9 grudnia 2024 roku. Skąd ta rozbieżność? Gdy prezydent Andrzej Duda powoływał Julię Przyłębską na stanowisko, ustawa określająca nowy wymiar kadencyjności była w stanie vacatio legis. Ogłoszone przepisy weszły w życie dwa tygodnie później. A więc Przyłębska obejmowała stanowisko w momencie pewnego zawieszenia – po przyjęciu nowych zasad, ale przed oficjalnym wejściem ich w życie. Mimo to, obecna prezes TK uważa, że obowiązywały ją nowe przepisy.
Okazuje się, że wewnątrz samego TK nie wszyscy zgadzają się z interpretacją prezes. W Trybunale doszło do rozłamu, a buntownicy nawet się nie kryją. Ostatnio swoje zarzuty wobec Przyłębskiej skierował wiceprezes TK Mariusz Muszyński.
Naruszenie zasad ekonomiki procesowej oraz wpływanie w „bałamutny sposób na dane sprawozdawcze, jakie Trybunał przedstawia opinii publicznej i innym organom państwa” – takie zarzuty przedstawił Muszyński w uzasadnieniu zdania odrębnego złożonego do jednego z orzeczeń. Stwierdził też, że Przyłębska tylko pozornie poprawia statystyki TK i nazwał ją „obecnie byłą już Prezes”. Podkreślił też, że pod rządami Przyłębskiej Trybunał „nie tyle orzeka, co tworzy tego publiczne złudzenie”.
Krytyka dublera
Muszyński to jeden z sześciu sygnatariuszy listu, w którym sędziowie TK domagali się zwołania Zgromadzenia Ogólnego w celu wyłonienia kandydatów na prezesa. Trzeba jednak przy tym pamiętać, że sam Muszyński zaliczany jest do grona tzw. sędziów dublerów, a więc osób, które zostały wybrane do TK na miejsca już obsadzone.
– Mamy do czynienia z sytuacją, kiedy to sędzia niebędący – w świetle stanowiska wielu prawników – sędzią krytykuje prezesa niebędącego – także zdaniem wielu prawników – prezesem. Powiedzenie: przyganiał kocioł garnkowi pasuje więc idealnie – ocenia w rozmowie z „Dziennikiem” dr hab. Ryszard Piotrowski. – Ta krytyka prezesa niebędącego prezesem przez sędziego niebędącego sędzią może budzić zainteresowanie jako przejaw nadrzeczywistości prawnej w warunkach oswajania bezprawia. Trudno jest więc racjonalnie oceniać konsekwencje tego stanu – dodaje ekspert.
Źródło: Dziennik.pl