Komendant stracił pracę, bo odmówił politykowi PiS. „Powiedział, że jak się nie dogadamy…”
Poseł PiS Adam Gawęda to PiS-owski magnat polityczny na Śląsku. Jeden z policjantów nie chciał wykonać jego polecenia i wyleciał z pracy.
„Gazeta Wyborcza” opisuje sytuację, jaka miała miejsce w Wodzisławiu Śląskim. W rolach głównych występuje poseł PiS Adam Gawęda oraz młodszy inspektor Wiesław Dryja, służący w policji od 29 lat i kierujący Komendą Powiatową Policji w Wodzisławiu Śląskim. PiS-owski polityk ma na Śląsku opinię bardzo wpływowego człowieka. Jego żona jest senatorką.
–Przez kilka ostatnich lat byli jednym z najbardziej wpływowych małżeństw w województwie śląskim. Im się nie odmawiało – mówi były prezes jednej ze spółek węglowych.
Komendant odmawia posłowi PiS
W styczniu tego roku poseł PiS przyjechał do komendy kierowanej przez Wiesława Dryja. – Wszedł do mojego gabinetu i od razu zapowiedział, że przychodzi do mnie w prywatnej sprawie – relacjonuje.
– Poprosił, żebym zgodził się na przeniesienie jednego z podlegających mi policjantów do komendy w Raciborzu. Dodał, że przychodzi na prośbę dziewczyny, która pracuje w jego biurze poselskim, czy też senatorskim jego żony. One mieszczą się pod tym samym adresem – opisuje.
Komendant odmówił spełniana prośby polityka PiS, bo w marcu spodziewa się fali odejść ze służby i będzie miał 25 wakatów. Przeniesienie nawet jednego policjanta do innej jednostki osłabiłoby jego komendę.
– Poseł Gawęda powiedział mi wtedy, że jak się nie dogadamy, to będzie interweniował w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Zabrzmiało to jak groźba – wspomina.
Policjant, w którego sprawie przyszedł poseł Gawęda, napisał dwa raporty o przeniesienie do Raciborza, ale Dryja się pod nimi nie podpisał.
Kłopoty komendanta
–Z różnych stron zaczęły wtedy docierać do mnie sygnały, że poseł Gawęda rozpowiada, iż zrobi wszystko, żebym przestał był komendantem policji w Wodzisławiu Śląskim – mówi „Wyborczej”. – Adam Gawęda w ramach interwencji poselskiej powiadomił moich przełożonych w Katowicach o nieprawidłowościach, jakich rzekomo miałem się dopuścić – dodaje.
Zaczęły się anonimowe donosy na komendanta, policjantów namawiano do składania skarg i powołano komisję antymobbingową. – W czasie wakacji usłyszałem, że jednak źle rozegrałem sprawę z posłem z Gawędą i będę musiał zostać odwołany ze stanowiska komendanta – mówi. Wiesław Dryja nie chciał dać PiS-owcowi satysfakcji i sam napisał raport o przejściu na emeryturę.
„Wyborcza” wysłała pytania do posła Gawędy. W przesłanym oświadczeniu potwierdza, że prosił komendanta o przeniesienie jednego z funkcjonariuszy. Podkreślił, że prośba nie wiązała się z awansem lub podwyżką dla policjanta. – Była wyłącznie odruchem serca wywołanym trudną osobistą sytuacją ww. policjanta – napisał.
Wiesław Gawęda i jego żona nie znaleźli się na listach wyborczych Prawa i Sprawiedliwosci, ale nie wiadomo z jakiego powodu. Pełnomocnik Wiesława Dryi złożył w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełniana przestępstwa przekroczenia uprawnień przez Adama Gawędę. Młodszy inspektor domaga się także przywrócenia do służby, bo został zmuszony do zdjęcia munduru w wyniku politycznych nacisków.
Źródło: Gazeta Wyborcza
1 Odpowiedzi na Komendant stracił pracę, bo odmówił politykowi PiS. „Powiedział, że jak się nie dogadamy…”
I gdzie sie podzial dyzurny pajac Pioter?
Teraz nie komentuje artykulu? bo co? bo to juz nie mozna nic zgonic na innych, nie mozna obrazac tylko przyznac ze kolejny setny czy tysieczny raz polityk pisu przekroczyl uprawnienia