Kluczowy minister z PiS pożegnał się z resortem. OTO prawdziwy powód dymisji? „Oni się bali”
Minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk podał się do dymisji. Opozycja wskazuje na kluczowy powód odejścia z resortu.
Najstarsi górale nie pamiętają, kiedy Nowogrodzka tak szybko zareagowała na piętrzące się problemy w którymś z ministerstw. Minister rolnictwa Henryk Kowalczyk podał się do dymisji po zawaleniu sprawy z ukraińskim zbożem i serii kompromitujących wypowiedzi. Według opozycji PiS obleciał strach, bo w Sejmie leży wniosek o odwołanie ministra.
Wotum nieufności
Henryk Kowalczyk w środowym oświadczeniu poinformował opinię publiczną, że podaje się do dymisji. Justyna Dobrosz-Oracz, sejmowa reportera „Gazety Wyborczej”, rozpytała polityków opozycji, co sądzą o odejściu Kowalczyka.
Według Koalicji Obywatelskiej do dymisji powinien się poddać cały rząd. – To nie jest ścięcie głowy. To jest takie odpiłowanie paznokcia. Kowalczyk nie poniesie żadnych konsekwencji. Od tej dymisji na rynku zboża się nie poprawi – mówi szef klubu KO Borys Budka.
Gdy na wsi zaczęły się pojawiać pierwsze oznaki niezadowolenia, a minister Kowalczyk został wygwizdany na targach rolniczych, a później obrzucony jajkami, PSL zapowiedziało złożenie w Sejmie wniosku o odwołanie szefa resortu rolnictwa. I to według Ludowców jest kluczowy powód dla którego Nowogrodzka „posprzątała” ministra.
Rezygnacja ministra oznacza, że Sejm nie zajmie się już wnioskiem o wotum nieufności. PSL podejrzewa, że to też był powód. – Oni się bali tej debaty, bobyśmy w jeszcze większym stopniu obnażyli tę degrengoladę – mówi „Wyborczej” wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski z PSL-u.
Dymisja ministra
Jak informowała Interia.pl, czarę goryczy przelała wizyta Henryka Kowalczyka w Polsat News. Rok temu minister namawiał żeby nie sprzedawali zboża, bo na wiosnę będzie droższe i więcej zarobią. Ceny spadły, bo do Polski wjechała masa ukraińskiego zboża, które rząd miał wysłać dalej w świat, ale Kowalczyk tego nie dopilnował i dość marnie się tłumaczy.
Henryk Kowalczyk uważa, że został wtedy źle zrozumiany przez rolników i po raz kolejny powtórzył tę samą śpiewkę. – Przepraszam za to, że [rolnicy] nie zrozumieli mojej intencji wypowiedzi – mówił minister i Nowogrodzka się zagotowała. Jego słowa wzbudziły falę negatywnych komentarzy. – Przypieczętował tym swoje odejście. Miał uspokajać sytuację, a nie dawać amunicję przeciwnikom – mówił Interii polityk PiS.
Źródło: Gazeta Wyborcza