Kierownictwo PiS wskazało, czego oczekuje od swoich polityków. W partii oburzenie! „To już przegięcie”
Jarosław Kaczyński chce wygrać wybory do Parlamentu Europejskiego. Politycy PiS mają być gotowi do poświęcenia finansowego dla dobra partii. Centrala oczekuje od nich wpłat na kampanię, zasugerowano nawet kwotę.
PiS chce wygrać!
Jarosław Kaczyński ma jasny cel – wygrać „procentowo” wybory do Parlamentu Europejskiego. Nie chodzi już nawet o realną liczbę mandatów, Nowogrodzka pogodziła się z tym, że straci stan posiadania. Prezes PiS chce po prostu podczas wieczoru wyborczego wyjść i powiedzieć, że jego partia kolejny raz wygrała wybory. To dlatego Kaczyński ułożył – jak sam to określił – wyborcze „listy śmierci”. Kilka mocnych nazwisk na jednej liście ma wzmocnić rywalizację. W sporcie wiadomo, że gdy zawodnik nie ma konkurencji, obniża loty, bo nawet podświadomie wie, że nie musi się starać, a zachowa miejsce w składzie. Kaczyński uznał, że rywalizacja wpłynie pozytywnie na poziom kampanii.
Kolejny sprytny manewr prezesa to wpisanie na listy wyborcze posłów PiS, nawet tych, którzy wcale nie chcą jechać do Brukseli. Skoro jednak są na liście, to nie mogą się lenić – ich aktywność jest bacznie obserwowana z Nowogrodzkiej. Wielu kandydatów z dalszych miejsc nie jest z tego zadowolona, bo wie, że realnie pracują na partyjne VIP-y. Ale nie mają wyjścia. Dodatkową niechęć budzi fakt, że muszą sfinansować swoje kampanie.
Pieniążki na kampanię
Ale nie tylko oni. Centrala PiS oczekuje, że na kampanię złożą się też ci politycy, którzy nie kandydują.
– Ci, którzy kandydują, na swoje kampanie wydadzą więcej niż 10 tys. zł, a i tak większość wie, że mandatu nie zdobędzie. A ci, którzy nie kandydują mają się dorzucić do całej kampanii – mówi osoba bliska Nowogrodzkiej w rozmowie z portalem Gazeta.pl. Jak donosi portal, do parlamentarzystów PiS napisano, że „w duchu koleżeńskiej solidarności” powinni wpłacić na kampanię do PE. Wskazano nawet mile widzianą kwotę – chodzi o przynajmniej 10 tysięcy złotych. Wspaniałomyślnie dodano, że wpłata powinna być „w miarę swoich możliwości”, ale sugestia jest wyraźna.
Ten pomysł wcale się politykom PiS nie spodobał.
– Dlaczego posłowie, którzy nie kandydują, mają płacić na kampanię Daniela Obajtka albo Ryszarda Czarneckiego? – pyta retorycznie jeden z parlamentarzystów. – To już jest przegięcie – dodaje inna osoba z obozu PiS.
Źródło: Gazeta.pl