Kaczyński zaskoczył na koniec przemówienia, fani PiS nie kryli rozczarowania. Wszystko przez „chlańsko”?
W niedzielę Jarosław Kaczyński przemawiał w Tomaszowie Mazowieckim na spotkaniu ze zwolennikami PiS. Jego fanów mogli być rozczarowani.
Prezes w Tomaszowie Mazowieckim
Politycy wszystkich opcji nie mają chwili wytchnienia. Ledwo zakończyła się kampania samorządowa, a już rozkręciła kolejna i powoli wchodzi w decydującą fazę. Chodzi oczywiście o tę związaną z wyborami do Parlamentu Europejskiego. Znowu pójdziemy do okręgowych komisji wyborczych – tym razem będzie to w niedzielę 9 maja.
A skoro kampania trwa, to i najważniejsi politycy jeżdżą po kraju i przekonują do swoich racji. Wydaje się, że najmodniejszym słowem związanym z eurowyborami jest „bezpieczeństwo”, o którym zgodnie mówią wszyscy – od prawa do lewa. Swoją koncepcję przedstawił też Jarosław Kaczyński, który w niedzielę spotkał się ze zwolennikami Prawa i Sprawiedliwości.
Kaczyński w Tomaszowie Mazowieckim zaprezentował plan „Siedem razy tak”. – Pierwszy z nich to „tak dla rozwoju”. „Tak” dla rozwoju to znaczy „tak” dla wielkich inwestycji. „Tak” dla CPK.
Dla pogłębienia Odry. Dla portu kontenerowego w Świnoujściu. „Tak” dla atomu. To jest niesłychanie ważne. My musimy mieć energię atomową – przekonywał prezes PiS. Jego zdaniem, wielkie inwestycje w Polsce są hamowane przez rząd. – We wszystkich tych sprawach, albo nie, albo trzeba sprawdzić, albo przenieść termin – wymieniał.
Pytań nie było
Jarosław Kaczyński kolejny raz mówił też o „oszustwie wyborczym”, które ma być oczywiście dziełem Donalda Tuska. — Gigantyczne oszustwo wyborcze. To wszystko, co było obiecywane w wyborach, i to obiecywane solennie, z terminami, z taką determinacją. Można było patrzeć na Tuska i myśleć: ten człowiek mówi prawdę, on musi to zrobić. A prawda jest taka, że mamy podwyżki cen. Mamy podwyżkę VAT-u na żywność. Mamy perspektywę podwyżek cen energii, a to oznacza kolejną, kolejną falę kolejnych podwyżek cen, nie tylko energii, tylko w gruncie rzeczy wszystkiego — wyliczał Kaczyński, po czym ostrzegł, że to wszystko może być początkiem kryzysu.
Na koniec przemówienia fanów Kaczyńskiego czekała niemiła niespodzianka. Tym razem mikrofon nie trafił w ręce jego zwolenników i nie było możliwości zadawania żadnych pytań. Wg. relacji mediów publiczność była mocno zaskoczona i rozczarowana, żeby nie powiedzieć rozgoryczona. Być może Kaczyński nie miał ochoty na kolejną „niespodziankę” i wysłuchanie pytania, po którym musiałby się gimnastykować.
Przypomnijmy: w czwartek w Dąbrowie Białostockiej podczas spotkania wyborczego Kaczyński usłyszał kłopotliwe pytanie. Mężczyzna zapytał prezesa o pewnego działacza, „który czterokrotnie wyleciał za chlańsko z roboty”. Więcej o tej sprawie pisaliśmy w TYM MIEJSCU.
Źródło: Interia.pl