Kaczyński zaatakował prof. Zolla. Wszystko przez TE słowa o zaprzysiężeniu Nawrockiego. „Co do tego pana…”

screen/ Prawo i Sprawiedliwość YT
Jarosław Kaczyński w Rzeszowie spotkał się ze swoimi zwolennikami, by m.in. zakpić z nowego pomysłu prof. Andrzeja Zolla dot. zaprzysiężenia Karola Nawrockiego. Lekceważąco nazywał profesora „niejakim Zollem”.
Kaczyński kpi z prof. Zolla
Jarosław Kaczyński ruszył w trasę po kraju, przy czym dba o to, by media miały o czym pisać: w Lublinie sobie dowcipkował i śmiał z własnych żartów, ale już w Rzeszowie bardzo poważnie odniósł się do kwestii zaprzysiężenia Karola Nawrockiego. — Druga strona zrobiła wokół tego [zaprzysiężenia na prezydenta] wielką awanturę. Podeptała, przynajmniej w deklaracjach, prawo. Różnego rodzaju ludzie, którzy sądzą sami o sobie, że są autorytetami prawnymi, bo uczciwie mówiąc, bardzo wielu z nich nikt tego autorytetu nie przypisywał, mówią rzeczy horrendalne. Całkowicie odrzucają podstawowe zasady praworządności ujęte w przepisach konstytucji — zaczął prezes PiS.
Było to wstępem do jadowitego ataku na prof. Andrzeja Zolla, który zasugerował niedawno, że Zgromadzenie Narodowe powinno zrobić jeden krok więcej niż zwykle – nie tylko odebrać ślubowanie od Karola Nawrockiego, ale do tego potwierdzić ważność wyborów. Wszystko po to, by uciąć wątpliwości dotyczące wyboru „obywatelskiego” kandydata PiS na prezydenta.
Koncepcja bardzo nie spodobała się na Nowogrodzkiej. Dla Kaczyńskiego to ingerowanie w orzeczenie Sądu Najwyższego.
— Jeżeli ostatnio niejaki Zoll, powiedzenie o nim „profesor” jest troszeczkę nie na miejscu… Jeżeli niejaki Zoll mówi, że Zgromadzenie Narodowe ma zatwierdzać orzeczenie Sądu Najwyższego, albo w ogóle wynik wyborów, jakby tego orzeczenia nie było, to najlepszy dowód, do czego doszło — powiedział Kaczyński.
Wszystko zawdzięcza rodzinie!
Dalej prezes PiS wyjaśnił elektoratowi, że prof. Zoll wszystko zawdzięcza nie sobie, ale rodzinie, więc nie należy go słuchać.
— Ten człowiek się nie wstydzi. Nie znam jego dorobku w prawie karnym, ale wiem, że jego siła i pozycja wynika przede wszystkim z pozycji jego dziadka i pradziadka. Obydwaj byli wybitnymi prawnikami. Natomiast co do tego pana, to zostawię to innym, bo nic w tej sprawie nie wiem. Ale to jest dowód, do czego doszli ci, którzy powinni tego prawa przestrzegać, powinni go strzec i wywiązywać się ze swoich zawodowych obowiązków, które są obowiązkami moralnymi — tłumaczył najwierniejszym, którzy postanowili spędzić wolny czas na spotkaniu z nim.
Źródło: Onet