Kaczyński z rozbrajającą szczerością o Dudzie. „Ma prawo decydować w różnych sprawach sam”
Jarosław Kaczyński coraz częściej pokazuje się na trasie wyborczej. Na Podkarpaciu został zapytany o „lex Tusk”.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości chyba powoli wraca do formy po operacji wszczepienia endoprotezy. To kolejny tydzień w którym pojawia się na konferencji prasowej. W sobotę Jarosław Kaczyński odwiedził Podkarpacie i skomentował decyzję Andrzeja Dudy o nowelizacji ustawy „lex Tusk”, którą cztery dni wcześniej podpisał.
Pytania o nowelizację
Jarosław Kaczyński stanął przed dziennikarzami w miejscowości Rudna Wielka na Podkarpaciu. Po tradycyjnym rozpływaniu się z zachwytu nad PiS-owskim rządem, usłyszał pytania o ustawę powołującą do życia komisję, która będzie sądem kapturowym. Obóz władzy nawet nie ukrywa, że celem jej działania jest dorwanie Donalda Tuska.
Lider PiS został zapytany o prezydenckie poprawki i o to, jak zachowa się partia władzy podczas głosowania nad nimi. I tu pojawia się na razie duży znak zapytania.
–Prezydent jest głową państwa i ma prawo decydować w różnych sprawach sam. Tę decyzję, jak sądzę, podjął po rozmowach ze swoimi bezpośrednimi współpracownikami – powiedział.
–Wpływy rosyjskie w Polsce były i niewątpliwie nadal są i wszystko, co można stwierdzić przed taką komisją, powinno być społeczeństwu znane. A to, że dla niektórych będzie to skrajnie niewygodne, to nie ma żadnego znaczenia – mówił. – To właśnie sprawdzian demokracji Tego prezydent nie podważył i to nas bardzo cieszy. Natomiast co do głosowania, to decyzja, którą podejmie klub – podkreślił.
Kulisy decyzji Dudy
Andrzej Duda w poniedziałek podpisał bolszewicką ustawę i grał cwaniaka. Po kilku godzinach okazało się, że Waszyngton nie ma zamiaru przejść obok tej ustawy, a w Parlamencie Europejskim błyskawicznie zorganizowano debatę na ten temat. W piątek prezydent nie był już taki „ura bura szef podwóra” i zgłosił coś w rodzaju weta do swojego podpisu.
Gazeta.pl zajrzała za kotarę Pałacu Prezydenckiego, a tam na całego zaczęło się szukanie winnych. Nikt nie ma wątpliwości, że Andrzej Duda w poniedziałek podjął najgorszą w swojej karierze politycznej decyzję. Zniszczył swój wizerunek wypracowany podczas wojny w Ukrainie, a na dokładkę zmobilizował obywateli przez marszem 4 czerwca.
–Fala krytyki zaskoczyła prezydenta. Nie przewidział, że jej skala będzie aż tak wielka. Teraz to jest gaszenie tego pożaru – mówi rozmówca z otoczenia prezydenta. – Prezydent widział, że ustawa jest spartaczona i „mocno po bandzie”, ale wola powołania komisji była silniejsza – dodaje.
O kulisach decyzji Andrzeja Dudy pisaliśmy tutaj.
Źródło: Gazeta Wyborcza