Kaczyński wymyślił sobie, że potrzeba „Dudy 2”. I jest! „Miałam deja vu”
Przed dekadą w Krakowie Jarosław Kaczyński ogłosił start Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. Teraz poparł kandydaturę Karola Nawrockiego. Prezes PiS bardzo chciał wykreować „Dudę 2.0”. I ruszył z tym projektem.
Nawrocki jak Andrzej Duda?
11 listopada 2014 roku w Krakowie Jarosław Kaczyński ogłosił start Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich.
– Polsce potrzebny jest nowy pierwszy obywatel Rzeczypospolitej. Człowiek, który będzie miał odwagę i determinację Józefa Piłsudskiego, tę którą przejął Lech Kaczyński. Człowiek, który będzie potrafił wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności za tę ogromną zmianę, której potrzebujemy – mówił wówczas o szerzej nieznanym polityku. Dudzie nie dawano wielkich szans na wygraną, murowanym faworytem tamtych wyborów był Bronisław Komorowski.
Symbolem kampanii stały się słowa Adama Michnika, że kandydat PO przegrałby wybory tylko wtedy, gdyby „przejechał na pasach zakonnicę w ciąży”. Wszyscy wiemy, jak to się skończyło, bo od blisko dekady jesteśmy świadkami memicznej prezydentury Andrzeja Dudy.
Teraz, w momencie, gdy jego partia straciła władzę, Kaczyński tęskni za tamtym sukcesem. Gdyby PiS wygrało wybory 15 października, prezes zapewne wystawiłby w wyborach prezydenckich Mariusza Błaszczaka czy Mateusza Morawieckiego. W obecnej sytuacji stało się jasne, że największym atutem kandydata PiS na prezydenta jest… brak skojarzeń z partią. I dlatego, po tygodniach zmian koncepcji, po klepaniu litanii nazwisk, prezes postanowił reaktywować swoje „success story” sprzed dekady. Postawił na szerzej nieznanego szefa IPN Karola Nawrockiego.
Problem jednak w tym, że i okoliczności się zmieniły, a i Rafał Trzaskowski nie jest Bronisławem Komorowskim i nie zlekceważy kampanii. Pozostaje pytanie, czy Karol Nawrocki jest Andrzejem Dudą? Zgadza się to, że jest raczej mało znany, nawet wśród zwolenników PiS, i dopiero trzeba go wykreować. Pierwsze, słabiutkie wystąpienie, potwierdziło, że przed kandydatem wiele pracy. Ale trudno oprzeć się wrażeniu, że Kaczyński w swoich kalkulacjach przekombinował. Nawrocki ma zerowe doświadczenie polityczne, nie brał udziału w kampaniach, debatach. Duda, gdy ruszał z kampanią, miał w cv pracę jako poseł, europoseł i start w wyborach na prezydenta Krakowa.
„Inna energia”
Dziennikarz TVN24 Radomir Wit przyznał w programie „W kuluarach”, że Andrzej Duda sprzed dekady miał „zupełnie inną energię polityczną”.
– U Andrzeja Dudy widoczne było doświadczenie polityczne – wskazał. Politolożka dr hab. Renata Mieńkowska-Norkiene uważa, że próby zrobienia z Nawrockiego „Dudy 2.0” są aż zbyt wyraźne.
– Miałam deja vu, cały czas widziałam w nim (Nawrockim – red.) Andrzeja Dudę. Ten sposób mówienia, emfaza w miejscach, w których wyobrażam sobie, że Duda dokładnie tak samo zaakcentowałby niektóre słowa. Wszystko od początku do końca to samo – oceniła na antenie TVN24. – Jest taki zamysł, żeby poudawać, że będzie to kandydat wszystkich Polaków, tak jak to było w przypadku Andrzeja Dudy. (…) Myślę, że to nie będzie kandydat wszystkich Polaków. Tak, jak Andrzej Duda nie tylko nie okazał się prezydentem wszystkich Polaków, ale okazał się narzędziem w rękach Jarosława Kaczyńskiego, tak prawdopodobnie jest dokładnie w przypadku tego nowego kandydata Prawa i Sprawiedliwości – dodała ekspertka.