Kaczyński opowiedział o latach młodości na Żoliborzu. Powiało grożą! „Znałem tych nieporządnych”
Jarosław Kaczyński dwie dekady temu opowiadał o swoim dobrym wychowaniu. Teraz chwali się podejrzanymi znajomościami.
Obsesyjne podkreślanie swojej wyższości kulturowo-intelektualnej nad konkurentami politycznymi, a w szczególności nad Donaldem Tuskiem, to już jest stała melodia w wystąpieniach prezesa PiS. Jarosław Kaczyński w jednym zdaniu potrafi się określić mianem żoliborskiej inteligencji, a w drugim pochwalić znajomością z typami spod ciemnej gwiazdy. Coraz trudniej się w tym połapać, ale wybór Karola Nawrockiego, obciążonego kontaktami w trójmiejskim półświatku, zmusza lidera PiS do zwrotu przez sztag.
Znałem Lewczuka, czyli łganie w żywe oczy
– Ja też nie bardzo nadaję się na Tuska. Nie wychowałem się jednak na podwórku, jak on sam przyznaje, ale w trochę lepszych miejscach. Mam więc pewne opory przed łganiem w żywe oczy – powiedział Jarosław Kaczyński w 2007 roku w rozmowie z „Faktem”.
Prawie dwie dekady później prezes PiS wyjdzie na konferencję prasową i opowie o swoich dziwnych znajomościach. I nie chodzi tu o spotkania z rezydentem rosyjskiego KGB w czasach transformacji ustrojowej. Chodzi o czystą politykę i obronę swojego nominata, który poruszał się na orbicie sutenersko-kibolskich znajomości.
W poniedziałek 9 grudnia na spotkaniu z dziennikarkami i dziennikarzami, lider największej partii opozycyjnej został zapytany o niewygodny raport o Karolu Nawrockim.
– Absolutnie nie wiedziałem, że powstawał. Zdjęcia grup spod ciemnej gwiazdy można sobie umieścić i twierdzić, że dotyczą ludzi, którzy na tych zdjęciach są nieobecni – tłumaczył.
Kolejne słowa to opowieść o „wychowaniu w lepszych miejscach”. To zaprzeczenie wizerunku człowieka obnoszącego się swoją żoliborską inteligencją.
– To, że ktoś znał jakiś pojedynczych ludzi, to ja w młodości też na Żoliborzu znałem tych nieporządnych. Najsłynniejszy był niejaki Lewy, nic nie ma wspólnego ze słynnym piłkarzem. Lewczuk się nazywał. Ja go znałem i co z tego? Ja boksu nie uprawiałem, a to jest dziedzina, gdzie różni ludzie się pojawiają – powiedział strzelając gola do własnej bramki.
Obrona Nawrockiego
Jarosław Kaczyński nie ma wyjścia i będzie szorował po dnie takimi wspomnieniami. Prezes IPN to jego wybór i musi go bronić do ostatniego Lewczuka. Być może już niedługo usłyszymy o kolejnych żoliborskich ksywach i wynoszeniu żelków Haribo z „Pewexu” albo żeleźniaków ze sklepów za żółtą firanką.
Prezes wszedł na minę i to na własne życzenie. Zignorował raport uważając go za wyssany z palca. Z nieoficjalnych informacji wynika, że opisane związki Karola Nawrockiego z półświatkiem z Wybrzeża to tylko pierwsze koty za płoty, a za rogiem już czają się chętni do zastąpienia prezesa IPN w prezydenckim wyścigu.
Źródło: Interia.pl
1 Odpowiedzi na Kaczyński opowiedział o latach młodości na Żoliborzu. Powiało grożą! „Znałem tych nieporządnych”
Durnemu dziadowi wszystko się pomieszało pod sufitem. Przecież ten prawiczek nie wychodził spod pieca u mamusi. Tam przesiedział okres strajków i stan wojenny, bohater od kociej kuwety.