Kaczyński miał niespodziankę! TEGO o Nawrockim mu nie powiedzieli? „Mówi pan o czymś…”

screen/ TVP Info
Jarosław Kaczyński oburzył się, gdy usłyszał pytanie o drugą tożsamość Karola Nawrockiego. Czy prezes w ogóle wiedział, że Tadeusz Batyr istnieje?
Karol Nawrocki nie przestaje zadziwiać w tej kampanii. A to opowiada o puciach i puciuńkach, a to zachwyca się szarymi dresami szefa pentagonu. Ma już na koncie aferę z apartamentami, a tu nagle wyskakuje wieść, że… występował w telewizji pod pseudonimem i zachwycał się sam sobą. Tak, Nawrocki jako Tadeusz Batyr napisał książkę o gangsterze Nikosiu. W wywiadzie dla TVP3 opowiadał, wcielając się w Batyra, zachwalał „historyka Nawrockiego”.
No kabaret. Pozostaje tylko pytanie, czy PiS nie prześwietliło swojego kandydata? Nie przygotowało się, żeby takie akcje nie wyskakiwały w niespodziewanych momentach? Jarosław Kaczyński został zapytany na jednej z konferencji o sprawę Batyra i zarzekał się, że nie ma pojęcia, o czym mowa.
– Mówi pan o czymś, o czym ja nic nie wiem, więc proszę wybaczyć, ale nie będę odpowiadał, bo nie wiem, czy w ogóle takie zdarzenie miało miejsce. Proszę wybaczyć, ale pana opowieść to z mojego punktu widzenia nie jest wiarygodna – mówił prezes. I trzeba przyznać, że brzmiał… szczerze. Potem zaatakował dziennikarza TVN za zadawanie takich pytań.
– Nie unikam odpowiedzi — nic na ten temat nie wiem. TVN od lat zachowuje się, jak się zachowuje i trudno z tego nie wyciągać wniosków. Współczuję panu, że pan tam musi pracować. To już jest pana decyzja – grzmiał prezes.
Wszystko wskazuje na to, że Kaczyński… mówił prawdę i faktycznie nie wiedział o tym komediowym epizodzie z przeszłości kandydata. Gdyby było inaczej, pewnie rzuciłby w odpowiedzi przygotowaną formułkę, że pseudonimy literackie to nic nadzwyczajnego i tak dalej. Sam Nawrocki broni się argumentem, że był jedynym historykiem, zajmującym się tematem przestępczości zorganizowanej w PRL, więc Batyr „miał możliwości odwołać się do żadnych innych badań i źródeł naukowych”.
Wygląda więc na to że Kaczyński nie jest informowany o wszystkich wybrykach „obywatelskiego” kandydata. Problem w tym, że on najwyraźniej nie był prześwietlony przed wyborem. Pytanie, co tu jeszcze wyskoczy i co trzeba będzie ukrywać przed prezesem…