Kaczyński i jego świta pojawili się w nocy pod pomnikiem smoleńskim. Szokujące sceny! „Powinien pan już spać pod kołderką” [WIDEO]

Jarosław Kaczyński pojawił się o godz. 22 na placu Piłsudskiego w Warszawie. Na miejscu doszło do awantury z grupą aktywistów. O co dokładnie poszło?

Jarosław Kaczyński i aktywiści

Jarosław Kaczyński pojawił się wieczorem na placu Piłsudskiego. Chodziło oczywiście o wizytę pod pomnikiem smoleńskim.

Wszystko działo się 10 lipca, czyli w kolejną miesięcznicę katastrofy smoleńskiej.

Na miejscu, pod pomnikiem znalazł coś, co nie mogło się mu spodobać. Ktoś po raz kolejny położył tam wieniec z tabliczką z napisem: Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród polski”.

Aktywiści, którzy położyli wieniec podkreślali, że kosztował on ponad tysiąc złotych. Ma to znaczenie pod kątem prawnym. Zniszczenie cudzej własności o takiej wartości oznacza poważniejsze złamanie prawa. – Jeśli zrobi pan cokolwiek, będzie sporządzona stosowna notatka – ostrzegł lidera PiS policjant.

Kaczyńskiego to nie przestraszyło.

– Niech pan mi nie opowiada bajek o sądach, bo przecież wiem, jakie są sądy – odparł.

Mam nadzieję, że nie ma pan zamiaru dokonać żadnego czynu, który byłby uznany za czyn zabroniony – kontynuował funkcjonariusz.

– A to nie jest czyn zabroniony? – odparł pytaniem Kaczyński, wskazując na tabliczkę.

W to wszystko wtrąciła się kobieta, która pilnowała wieńca. – Wypad. Nie ma pan prawa. Tym razem nie – mówiła do polityka.

— Naprawdę można atakować prezydenta Rzeczypospolitej? Naprawdę? — powiedział Antoni Macierewicz, który też był na miejscu.

„Do widzenia panie Kaczyński”

Atmosfera zrobiła się gorąca. Aktywiści zaczęli się przekrzykiwać.

Do widzenia panie Kaczyński. Pan powinien już spać. Dawno w łóżeczku powinien pan być przykryty kołderką — kpił jeden z mężczyzn.

Tu odezwał się Mariusz Błaszczak, który także przyszedł na miejsce z liderem PiS.

Ja chcę złożyć skargę. Jak się pan nazywa? — zapytał policjanta.

W końcu za niszczenie wieńca zabrał się Macierewicz.

— O, pan Macierewicz niszczy. 984 zł wieniec kosztował. Kodeks karny się kłania — ostrzegł jeden z mężczyzn.

Politycy PiS wzięli jednak tylko wieniec i przenieśli kawałek dalej. Doszło tam do szamotaniny. Ich przeciwnicy chcieli go odzyskać.

Wszyscy uczestnicy zaczęli się wyzywać i sobie grozić. Powstał chaos.

Co zaś zrobiła policja? Spisała tylko kierowcę, który zaparkował auto w miejscu niedozwolonym…

Źródło: X

Jacek Walewski

Od wielu lat publikuję artykuły na różne tematy: począwszy od polityki, ekonomii i nowych technologii po popkulturę. W przeszłości współpracowałem z m.in. Magazynem Gitarzysta czy Esensja.pl Obecnie oprócz pisania dla Crowd Media, publikuję swoje artykuły na Bitcoin.com i Cryps.pl Jestem autorem tysięcy artykułów dot. wyżej wspomnianych kwestii.
Politykę poznawałem "od kuchni", współpracując z posłem Mirosławem Suchoniem (Polska 2050) i posłanką Mirosławą Nykiel (PO). Działałem także społecznie w Polskim Stowarzyszeniu Bitcoin.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *