Kaczyński boi się hejtu, to dlatego nie ma go w sieci. „Nie ciągnie mnie”

Czy kampania prezydencka zmusi Jarosława Kaczyńskiego do założenia konta w mediach społecznościowych? Prezes zabrał głos na ten temat.

Nowogrodzka szykuje się do swojej najważniejszej bitwy. Przegrane wybory prezydenckie pozwolą „Koalicji 15 października” na całkowity demontaż PiS-owskiego państwa. Logika podpowiada, że w takim przypadku w szeregach największej partii opozycyjnej powinna zapanować zasada „wszystkie ręce na pokład”. Media społecznościowe są dzisiaj ważnym kanałem dotarcia do wyborców, a Jarosław Kaczyński nadal nie ma w nich konta. Czy coś się w tym temacie zmieniło?

Zaatakują mnie „Silni Razem”

Prezes PiS udzielił wywiadu „Tygodnikowi Solidarność”, a jedno z pytań dotyczyło mediów społecznościowych. Konkretnie chodzi o dawnego Twiitera czyli aktualną platformę X.

Prowadzący rozmowę zwrócił uwagę, że Jarosław Kaczyński jest jednym liczącym się politykiem, którego nie ma Twitterze. – Nie ciągnie tam pana? – padło pytanie.

Nie ciągnie mnie. Nie wątpię, że wzbudziłbym pewne zainteresowanie, także Silnych Razem i związanych z nimi farm trolli. Z całą pewnością moje konto byłoby przedmiotem hejtu i różnego rodzaju ataków. Szkoda dawać im ku temu asumpt – mówi z doświadczeniem w głosie wyniesionym z kartek z wydrukowanym internetem.

Twitter to ściek – wrzuca dziennikarz. – Pan może tak uważać, ale ja sądzę, że wolność w internecie mimo swoich wad jest lepsza niż absurdalna cenzura poprawnościowa, często antypolska. Nie chcę też powiedzieć, że marzyłbym o świecie bez internetu, bo nie byłaby to prawda – stwierdza, co sugeruje dużą zmianę w jego nastawianiu do internetu.

Piwo i filmiki

W 2008 r. na stronach PiS ukazał się wywiad z Jarosławem Kaczyńskim. Prezes obraził w nim internautów, gdy został zapytany, czy ma pomysł na walkę z niską frekwencją w wyborach. Jedną z możliwości jest głosowanie przez internet.

Osobiście nie jestem zwolennikiem zmuszania ludzi do brania udziału w wyborach ani też znacznych ułatwień jeśli chodzi o oddawanie głosu – tłumaczył.

Nie jestem entuzjastą tego, żeby sobie młody człowiek siedział przed komputerem, oglądał filmiki, pornografię, pociągał z butelki z piwem i zagłosował, gdy mu przyjdzie na to ochota – powiedział.

Źródło: Tysol.pl

Bartosz Wiciński

Polityką zainteresowałem się w momencie wybuchu afery Rywina. 12 lat temu założyłem bloga politycznego na prawicowej platformie Salon24.pl. Popełniłem tam ponad 400 wpisów i toczyłem pierwsze potyczki słowne z całą rzeszą wyborców PiS. Jak to w życiu blogera bywa, raz wychodziły lepsze teksty, a raz gorsze. Salon24.pl to była dobra szkoła. W CrowdMedia.pl zaczynałem od pisania własnych artykułów o polityce. Teraz zajmuje się głównie opisywaniem newsów, czego musiałem się sam nauczyć. Z wykształcenia jestem księgowym, ale nigdy do żadnej kratki nie wpisałem ani jednej cyferki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *