Jan Krzysztof Ardanowski na wojennej ścieżce. Znowu dołożył PiS-owi
Jan Krzysztof Ardanowski jest na wojennej ścieżce. Nie ma dnia, aby nie przyłożył PiS-owi. Teraz wyżywa się na byłych ministrach rolnictwa.
Jan Krzysztof Ardanowski był gościem podcastu „Machina Władzy” w Radiu Zet. Głównym tematem rozmowy był kryzys zbożowy wywołany nieprzemyślanymi decyzjami i wypowiedziami Henryka Kowalczyka, Roberta Telusa i Jarosława Kaczyńskiego. Przypomnijmy, że wymieniona trójka zapewniała, że liberalizacja przepisów dotycząca wwozu ukraińskiego zboża nie odbije się negatywnie na polskich rolnikach.
Kowalczyk i Telus opowiadali bajki. Kaczyński zapewniał
Polityk wrócił do słów Henryka Kowalczyka, który w 2022 roku apelował do rolników, aby nie sprzedawali swojego zboża, bo „w roku 2023 nie będzie ono tanieć”.
–Nie mam zdolności profetycznych, ale niestety spełniło się co do joty to, o czym mówiłem. A bajki opowiadane przez Kowalczyka, a później też przez Telusa, niestety historia i rolnicy ocenili to bardzo negatywnie – powiedział Jan Krzysztof Ardanowski.
Były minister rolnictwa głośno pyta, na jakiej podstawie i na bazie jakich danych podejmowano decyzje i zachęcano rolników do niesprzedawania zboża. – To jest pewnego rodzaju problem, bo przekonanie, że zboże z Ukrainy nie stanowi zagrożenia, było dość powszechne – tłumaczył.
Były szef resortu rolnictwa powiedział także, że był zapewniany przez Jarosława Kaczyńskiego, że ten „dysponuje absolutnie wiarygodnymi raportami”.
– Nie sądzę, że tu była jakaś chęć mataczenia, złodziejstwa, oszustwa. Na podstawie jakich to wiarygodnych danych, skoro wiemy, jak funkcjonuje granica, opierano te zapewnienia, że ceny zbóż będą rosły? – zastanawiał się.
Granicę trzeba zamknąć
Jan Krzysztof Ardanowski uważa, że granica z Ukrainą powinna zostać zamknięta, bo „to jest granica absolutnej patologii”. – To obciąża wszystkich, którzy po 1989 roku odpowiadali. Zresztą sygnalizują to nie tylko rolnicy, którzy pokazują zdjęcia, filmy, co przez tę granicę idzie – mówił.
Doradca prezydenta mówi wprost o fałszowaniu dokumentacji. – Co innego na samochodzie, a co innego w kwitach – mówi. Tłumaczy, że tranzyt zboża przez Polskę to oszustwo. Mechanizm jest taki, że transport wjeżdża na chwilę na Litwę lub do Niemiec, a tam dostaje pieczątkę „żywność unijna” i wraca do Polski.
Źródło: Radio Zet