Ostre starcie w TVP Info, Jacek Sasin wił się jak piskorz. „Nie wiem, ile zębów trzeba było sobie zrobić, żeby…”
Jacek Sasin pojawił się w programie „Pytanie dnia”, a rozmowa z nim okazała się dla dziennikarki, ale też widzów, drogą przez mękę. Polityk PiS pokazał, jak wiele powiedzieć przy jednocześnie niemal zerowej treści.
Jacek Sasin dużo mówi, ale nic nie przekazuje
Były wicepremier Jacek Sasin pojawił się w studiu TVP Info w programie „Pytanie dnia”. Był przepytywany przez Justynę Dobrosz-Oracz m.in. o audyty w spółkach skarbu państwa, które, gdy był jeszcze ministrem aktywów państwowych, mu podlegały. Obecny poseł PiS podszedł do kwestii z naprawdę imponującą nonszalancją i odparł, że nie będzie „poważnie rozmawiać na temat tych audytów”, bo „nie są to audyty, a dokumenty polityczne”.
Skąd taki wniosek? Dokumenty miały jego zdaniem przygotować kancelarie, które są powiązane z KO, więc są nieobiektywne. Ot, fajne i wygodne wytłumaczenie. Brnijmy jednak w tę otchłań dalej!
Dobrosz-Oracz próbowała zadać cios z innej strony i zapytała Sasina o zarobki doradców zarządów w spółkach skarbu państwa za rządów jego partii.
Stołki te otrzymywali ludzie z PiS – w praktyce nierzadko: prawicowi dziennikarze, prawnicy, politycy oraz ich dzieci. Kasa była z tego naprawdę imponująca: nawet 220 tys. zł rocznie. Z kolei – zapewne znienawidzeni przez Sasina – kontrolerzy wskazują teraz na nieprawidłowości na tym polu: miało nawet dochodzić do fikcyjnych zatrudnień.
Były minister nie bez powodu jest jednak uważany za prawą rękę Jarosława Kaczyńskiego – z łatwością wykpił i ten temat. – Nas krytykowali za wysokie zarobki w spółkach skarbu państwa, a dziś sami te stawki podwyższają – skomentował aferę. Dodał też, że gdy tylko PiS wróci do władzy zrobi swoje audyty i udowodni, że na tle obecnie rządzących było partią aniołków.
Na tym jednak nadal nie koniec. Zapytany o domniemane nieuzasadnione wydatki w Orlenie – 43 mln zł, które wydano m.in. na… usługi protetyczne prezesa Daniela Obajtka – powiedział tylko, że to „są jakieś absurdy”. – Nie wiem, ile zębów trzeba było sobie zrobić, żeby wydać 43 miliony – zakpił ponownie, omijając sedno problemu.
Wina Tuska
Potem była już klasyczna wręcz kanonada: zarzucanie Donaldowi Tuskowi wszelkiego zła i straszenie imigrantami, których – no jakżeby inaczej! – PiS nie wpuszczało do naszego kraju.
Sam Sasin nie ufa też obecnemu rządowi, który zadeklarował ostatnio ustami premiera, że będzie dbał o bezpieczeństwo Polski, z naciskiem na politykę migracyjną. – Pan premier zaostrza kurs tylko i wyłącznie w słowach, a czyny to co innego. Za grosz nie wierzę w to, co mówi Donald Tusk, ponieważ on notorycznie kłamie w wielu sprawach. Próbuje odwrócić uwagę od ogromnych problemów, które ma ten rząd, chociażby od dziury budżetowej – odwracał kota ogonem poseł PiS.
Mało tego, Sasin obawia się nawet, że Tusk użyje obcych wojsk, by dokonać u nas zamachu stanu. Stwierdził, że Tusk „mówił, że jeśli w Polsce Prawo i Sprawiedliwość wróci do władzy, to może być obca interwencja”.
Oczywiście wywiad z Sasinem to popis omijania sedna problemów, używania w debacie publicznej manipulacji i bezpardonowego ataku na konkurentów politycznych, bez patrzenia się na swoje, niezbyt czyste odbicie w lustrze. Aż żal tego słuchać!
Źródło: TVP Info