Horror w szkolnym autobusie. Dzieci błagały, żeby się zatrzymał, on jechał coraz szybciej. Szokujące ustalenia

Źródło: youtube, Wiadomości z kraju
Wysłanie małego dziecka do szkoły to dla wielu rodziców spory stres. Sytuację nie poprawia czasami nieprofesjonalny personel. To, co miało miejsce w Górze (woj. dolnośląskie), przekroczyło jednak wszelkie granice.
Kierowca pod wpływem… narkotyków
W środę w Górze (woj. dolnośląskie) doszło do wypadku: 28-letni kierowca autobusu szkolnego Jakub B. przewoził 23 dzieci i ich opiekunkę, uderzył celowo w budynek mieszkalny, okazało się, że był pod wpływem narkotyków. Został aresztowany.
Bycie pod wpływem środków odurzających to jednak tylko jeden z grzechów kierowcy: w czasie prowadzenia pojazdu popisywał się ogromną nonszalancją.
– W czasie jazdy rozmawiał przez telefon. Prowadził autobus jedną ręką. Na trasie staranował znak drogowy, który wybił przednią szybę. Nie reagował na krzyki i prośby dzieci oraz opiekunki o zatrzymanie pojazdu – podaje mediom rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy prok. Liliana Łukasiewicz.
W pewnym momencie G. zaczął wyprzedzać inny samochód – kobiety, która wcześniej odwiozła swoje dziecko do szkoły, przy tym nie zmniejszył prędkości, kiedy przejeżdżał przez progi zwalniające. Wtedy doszło do kolizji. – Ostatecznie wjechał autobusem na podwórze jednego z domów, taranując bramę wjazdową i dwa samochody. Na koniec uderzył w ścianę budynku jednorodzinnego, w którym przebywały 4 osoby – dodała rzeczniczka legnickiej prokuratury.
Jakimś cudem dzieciom w autobusie nic się nie stało, niedługo potem przyjechali po nie rodzice.
G. nie był pod wpływem alkoholu, ale wziął wcześniej metamfetaminę i palił marihuanę.
Zarzuty
Teraz 28-latkowi postawiono zarzut umyślnego spowodowania katastrofy w ruchu drogowym zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób. Do tego dochodzi wątek prowadzenia pojazdu pod wpływem narkotyków i posiadanie ich niewielkiej ilości.
– G. przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i złożył obszerne wyjaśnienia. Potwierdził stosowanie środków odurzających. Wyjaśnił, że jego zachowaniem kierowała siła wyższa – przyznała prok. Łukasiewicz. – Z uwagi na treść wyjaśnień podejrzanego niezbędne będzie ustalenie, czy Jakub G. był poczytalny w chwili popełnienia czynu – dodała.
Teraz kierowca trafił na kwartał do aresztu, grozi mu do 10 lat więzienia.
Źródło: PAP