Grzegorz Braun odstawił szopkę u Andrzeja Dudy, ludzie byli przerażeni. „On w pewnym momencie…”
Grzegorz Braun stał się specem w przekraczaniu granic żenady. O jednej z jego „akcji” opowiedział w RMF FM Przemysław Wipler.
Sejmowy strażak Sam
Jeżeli mówią o tobie „strażak Sam”, a nie masz ośmiu lat, nie jesteś w służbie, a do tego jesteś posłem na Sejm RP, to znaczy, że coś w twoim życiu poszło nie tak. Jeżeli wstydzą się ciebie nawet koledzy z partii, a tą partią jest Konfederacja, to znaczy, że powinieneś na jakiś czas zamknąć się w domu i zastanowić się nad swoim postępowaniem. Usiąść, pomyśleć, przedefiniować sobie pewne rzeczy. Niestety, Grzegorz Braun nie wydaje się być osobą zdolną do jakiejkolwiek refleksji, o samokrytyce nie wspominając.
Gdzieś w połowie grudnia poseł Konfederacji na sejmowym korytarzu nie opanował swojego galopującego antysemityzmu. Polityk dojrzał świece hanukowe, a te zadziałały na niego jak czerwona płachta na byka. Albo – jak kto woli – pożar na strażaka. Braun niewiele myśląc chwycił za gaśnicę, zgasił świece, a przy okazji doprowadził do hospitalizacji lekarki, która własnym ciałem broniła swojego symbolu religijnego.
– Pan Braun powiedział do mnie, że ja i tacy jak ja to wstyd i że nie jestem kobietą. Ale znam siebie, wiem, kim jestem i co mam do zaoferowania społeczeństwu. Słowa złego człowieka traktuję zgodnie z radą pana prof. Bartoszewskiego – to tak jakby nietrzeźwy zwymiotował na mnie w autobusie. Obrzydliwe, przykre, ale przecież nie wpłynie na moje poczucie własnej wartości – relacjonowała poszkodowana Magdalena Gudzińska-Adamczyk.
A Braun przekraczał kolejne granice żenady i domagał się jej ukarania. Bo on jest posłem, a ona go kopnęła! — To jest przestępstwo ścigane z urzędu — atak, naruszenie nietykalności osobistej, w tym przypadku posła — stwierdził poseł Konfederacji w rozmowie z Tomaszem Sommerem, redaktorem naczelnym konserwatywno-liberalnego dwutygodnika „Najwyższy CZAS!
Pracownicy Dudy byli w szoku
Umówmy się, innym politykom Konfederacji nie może to pasować. Krzysztofa Bosaka albo Sławomira Mentzena można nie lubić i się z nimi nie zgadzać, ale nie są to odklejeńcy. Wiedzą, że mając na pokładzie takiego strażaka Sama z brodą, w życiu nie osiągną dwucyfrowego wyniku w wyborach. Wyżej Brauna nie podskoczą.
O jednej z „akcji” Grzegorza Brauna opowiedział w jednej z audycji RMF FM Przemysław Wipler. I raczej nie był dumny z zachowania kolegi. – Grzegorz Braun z wieloma rzeczami nie ma problemu, a ma problem z rzeczami, z którymi nie powinien mieć problemu. Na przykład z tym, że jak poszliśmy do prezydenta, to on był niezadowolony z tego, jak został usadzony i przestawiał krzesła, ku wielkiemu przerażeniu pracowników Kancelarii Prezydenta – opowiadał polityk w RMF FM.
Z relacji Wiplera wynikało, że Braunowi zależało, by usiąść wprost naprzeciw Andrzeja Dudy, a „przemeblowanie” zaskoczyło nawet innych obecnych polityków. – Najpierw proponował kolegom przesadzenie, a gdy to się nie udało, to zabrał krzesło jednego z kolegów i zaczął robić przemeblowanie – dodał Przemysław Wipler.
Przemysław Wipler w rozmowie z @wina_Mazurka podzielił się dziś dość intrygującą anegdotą na temat osobliwych zachowań WCz. posła Grzegorza Brauna podczas niedawnej wizyty u prezydenta @AndrzejDuda pic.twitter.com/PD0OG1dvSW
— Antyfoliarz.pl (@Antyfoliarz666) January 4, 2024
Źródło: rmf24.pl
1 Odpowiedzi na Grzegorz Braun odstawił szopkę u Andrzeja Dudy, ludzie byli przerażeni. „On w pewnym momencie…”
Np bo to jest przecież wariat, w dodatku (jak na razie) bezkarny!