Giertych i Sikorski śmieszkują sobie z Suskiego. Chodzi o podsłuchy. „Jest moim szpiegiem”
Z nieoficjalnych informacji wynika, że Marek Suski był inwigilowany Pegasusem. Roman Giertych i Radosław Sikorski pozwolili sobie na kpiny.
Prokuratura Krajowa wysłała do 31 osób informację, że byli rozpracowywani przez PiS-owskie służby przy użyciu agresywnego oprogramowania szpiegowskiego Pegasus. Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, jedną z takich osób jest Marek Suski, zaufany współpracownik Jarosława Kaczyńskiego.
– Marek jest wśród osób wezwanych do prokuratury w sprawie Pegasusa – mówi gazecie jeden z polityków PiS.
Informację potwierdza Prokuratura Krajowa.
– Tak, potwierdzam: Marek Suski jest jedną z 31 osób, które otrzymały zawiadomienie o wezwaniu na przesłuchanie w tej sprawie – mówi Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej. Marek Suski jest pierwszym ważnym politykiem o którym wiadomo, że był inwigilowany Pegasusem.
Kpiny Giertycha i Sikorskiego
Roman Giertych i Radosław Sikorski skomentowali tę informację na platformie X. W kpiarskim stylu opisali możliwy powód dla którego Markowi Suskiemu zamontowano cyberbroń.
– Kiedyś w rozmowie z Radosławem Sikorskim zażartowałem przez telefon (podejrzewałem, że nas słuchają), że Marek Suski jest moim szpiegiem w PiS. Chyba uwierzyli. Hahaha – napisał Roman Giertych. Odpowiedział mu szef resortu spraw zagranicznych.
– Potwierdzam. Ale nie sądzę aby Kamiński z Wąsikiem śmieli inwigilować polityka PiS bez zgody Kaczyńskiego – zadrwił Radosław Sikorski.
Potwierdzam. Ale nie sądzę aby Kamiński z Wąsikiem śmieli inwigilować polityka PiS bez zgody Kaczyńskiego. https://t.co/xp5UX0jPtW
— Radosław Sikorski 🇵🇱🇪🇺 (@sikorskiradek) April 26, 2024
Internautki i internauci przypominają słowa Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS potwierdził, że służby używały Pegasusa, ale tylko w stosunku do przestępców i szpiegów. Media społecznościowe zastanawiają się do której grupy został zakwalifikowany zausznik Jarosława Kaczyńskiego.
Awantura o miejsca na listach
Nie jest wykluczone, że awantura jaka wybuchła w piątek na Nowogrodzkiej miała swoje podłoże właśnie w informacji o inwigilacji Marka Suskiego.
W siedzibie PiS poleciały wulgaryzmy i zaczęto prać brudy, a wszystko przez kolejność na listach do Parlamentu Europejskiego. Na gabinet Jarosława Kaczyńskiego miał odbyć się niemal szturm. Wszyscy zainteresowani chcieli spotkać się z prezesem i obgadać swoje brukselskie interesy.
– Nikt jeszcze nie może spać spokojnie, aż do samego zgłoszenia list, co chcemy zrobić w sobotę – mówiła Onetowi osoba ze ścisłego kierownictwa PiS. Pisaliśmy o tym tutaj.
Źródło: Media