Generał przemawiał, nagle padły TE niepokojące słowa o wojnie w Polsce. „Jesteśmy tym pokoleniem, które…”
Te słowa szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generała Wiesława Kukuły musiały zmrozić krew w żyłach tych, którzy go słuchali. – Jesteśmy tym pokoleniem, które stanie z bronią w ręku w obronie naszego państwa – powiedział.
Generał straszy wojną?
Podczas inauguracji nowego roku w Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu generał Wiesław Kukuła powiedział zdanie, o którym mówi dziś cała Polska: jego zdaniem za kilka lat wybuchnie wojna, której stawką będzie niepodległość naszego kraju.
– Wszystko wskazuje na to, że jesteśmy tym pokoleniem, które stanie z bronią w ręku w obronie naszego państwa. I nie zamierzam ani ja, ani myślę żaden z was, przegrać tej wojny. Wygramy ją, wrócimy i będziemy nadal budować Polskę, ale coś się musi wydarzyć. Musimy zbudować siły zbrojne przygotowane do tego typu działań – powiedział. Dodał jednak, że nasz kraj ma podstawowy problem: to demografia.
– Tempo naboru do służby się nie utrzyma. Potencjał przeciwnika jest tak duży, że musimy zdecydowanie większą armię zbudować, a to oznacza, że musimy także wdrożyć model służby powszechnej. Że i żołnierze zawodowi, i żołnierze rezerwy, i żołnierze Obrony Terytorialnej będą jednym konglomeratem – wskazał szef Sztabu Generalnego WP.
Powołał się potem na to, jak buduje się armię np. w USA, które tworzą swój potencjał na bazie wyłapywania talentów
– Co jest w nas, jakie święte krowy są w nas, że nie możemy być jak te wiodące armie świata budujące swoje zasoby i swój potencjał? Wiele procesów, które zostaną rozpoczęte, wy zakończycie. Właśnie dlatego jestem tutaj. Dzięki wszystkiemu, czego się tutaj nauczycie, zakończycie te procesy – stwierdził gen. Kukuła.
Czy faktycznie przed nami konflikt zbrojny?
Pytanie tylko, czy wojskowy ma rację: czy faktycznie grozi nam wojna? Oczywiście, takie zagrożenie dziś istnieje. Choć trzeba to także uczciwie przyznać: nierozstrzygnięta nadal kampania ukraińska daje nam kolejne miesiące, a może i lata na przygotowanie się do niej.
Wiele będzie też zależało od tego, w jakim kierunku podąży wielka polityka – czy to działania USA, czy Chin. Jeżeli te zakończą się wojną o Tajwan i szerzej – o panowanie na Pacyfiku (czyli tak samo jak w czasie II wojny światowej) – wtedy pewne procesy geopolityczne zostaną przyspieszone. To ostatnie oznacza, że Rosja może szybciej odważyć się zaatakować państwa bałtyckie, a może nawet Polskę – wszystko to, by podważyć prymat USA w Europie. Dwie strony – Pekin i Moskwa – będą więc chciały odwrócić sytuację sprzed poprzedniego globalnego konfliktu, czyli wyprzeć Amerykanów z obu regionów: Europy i Pacyfiku. I na to właśnie powinniśmy się przygotować.
Źródło: Radio Zet