Gdzie był Kaczyński?! TAK tłumaczy swoją nieobecność na kluczowym głosowaniu. „Byłem umówiony”

Screen: Janusz Jaskółka yt
Jarosław Kaczyński postanowił nie pojawić się w Sejmie, gdy trwało głosowanie nad wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska. Przyznał, że miał wtedy inne plany, a o wystąpieniu szefa rządu nie chce mówić.
Jarosław Kaczyński ma ważniejsze sprawy niż jakieś tam wotum zaufania
W środę Sejm udzielił po raz kolejny rządowi Donalda Tuska wotum zaufania. W budynku parlamentu nie było wszystkich posłów – na miejscu ręce podniosło tylko 453 parlamentarzystów, z czego za było 243, przeciw 210. W gronie tych, którzy uznali, że nie ma sensu głosować i w ogóle pojawić się w pracy był… Jarosław Kaczyński.
Lider PiS bez obciachu przyznał, że miał tego dnia ważniejsze sprawy do załatwienia, np. instruowanie przyszłego prezydenta, jak ma działać. – Byłem umówiony z prezydentem elektem. Głosowanie miało być o 14. O 14 bym był, ale to było dużo, dużo później, dlatego jednak nie mogłem [zjawić się w Sejmie] – powiedział Kaczyński. Po godz. 17 pojawił się na Zamku Królewskim, gdzie Karol Nawrocki odbierał od PKW zaświadczenie o wyborze na głowę państwa.
Kaczyński zignorował głosowanie nad wotum, bo zapewne uznał, że i tak nie uda się obalić rządu Tuska. Szkoda, by więc marnował czas na swoje obowiązki związane z pracą w Sejmie: lepiej spotkać się w tym czasie z Nawrockim i knuć!
Prezydent PiS, a nie wszystkim Polaków
Zresztą prezes PiS dopytywany o temat rozmowy z prezydentem elektem przyznał bez ogródek, że obaj rozmawiali „o tym, co trzeba dalej robić”, w domyślę: jak tu zaszkodzić rządowi KO, Lewicy i Trzeciej Drogi. O samym wystąpieniu Tuska w Sejmie powiedział tylko, że nie chce się na ten temat wypowiedzieć. – Jak się czegoś nie słyszy, to się nie ma zdania. Słyszałem opinie innych, których ze względu na przyzwoitość nie będę powtarzał – przyznał.
Wiele wskazuje na to, że choć gabinet Tuska przetrwał, przed nim ciężkie ponad dwa lata: PiS jest wzmocnione dzięki wyborowi Nawrockiego na głowę państwa, do tego sam nowy prezydent będzie o wiele cięższym partnerem do dyskusji niż dość pocieszny z obecnej perspektywy Andrzej Duda. Polska polityka z szermierki może zamienić się w mordobicie.
Źródło: wp.pl