Dziennikarz zadawał niewygodne pytania, politycy unikali odpowiedzi. Chodzi o dorabianie do pensji [WIDEO]
Dziennikarz TVN24 Radomir Wit wziął na tapet sejmowe podkomisje. Okazuje się, że niektóre z nich istnieją tylko teoretycznie. Ale wynagrodzenia dla przewodniczących tych grup już takie teoretyczne nie są.
Sejmowe podkomisje? Łatwa kasa
Sejmowe podkomisje okazują się ciekawym sposobem na dorobienie sobie do poselskiej pensji. Dziennikarz TVN24 Radomir Wit przyjrzał się funkcjonowaniu tych grup i odkrył, że istnieją podkomisje, które w ciągu całej kadencji zebrały się raz czy ledwie trzy czy cztery razy. A przewodniczący tychże grup dostają przecież 10-procentowe dodatki. Wygląda to na sprytny sposób, by trochę sobie dorobić małym nakładem pracy.
Wit postanowił przepytać samych zainteresowanych. Okazuje się, że ci nie są zbyt rozmowni.
– Może pan się zajmie swoją sprawą i pozwoli mi wykonywać swoje obowiązki – mówi Anna Paluch z PiS. Ona przynajmniej coś powiedziała, bo taki Kazimierz Gwiazdowski z PiS, przewodniczący podkomisji ds. bezpieczeństwa żywności i eliminowania nieuczciwych praktyk w obrocie żywnością, która zebrała się tylko raz, kompletnie ignorował redaktora. Podobnie zachowała się Monika Pawłowska. Bohaterka spektakularnego politycznego transferu jest przewodniczącą podkomisji polskiego przemysłu obronnego.
📍10% dodatek dla szefowych i szefów sejmowych podkomisji to zjawisko nierzadkie. Rzadkie są za to posiedzenia tychże podkomisji. 👇 #SejmWita
Więcej w @tvn24 i #TVN24GO. pic.twitter.com/srxSyzZFcp
— Radomir Wit (@RadomirWit) April 14, 2023
– Dlaczego ta komisja nie pracuje i się nie zbiera? Bo pani chyba dostaje dodatek za bycie szefową tej komisji? – dopytywał Wit, a Pawłowska ostentacyjnie go ignorowała.
Przyłapał Cymańskiego
Radomir Wit ma już na swoim koncie kilka „skalpów”. Na początku marca przyłapał Tadeusza Cymańskiego na podpisywaniu listy obecności na sejmowej komisji finansów, której jest członkiem. Problem w tym, że polityk Solidarnej Polski… nie uczestniczył w posiedzeniu. Dziennikarz nie odpuścił i zadał posłowi kilka trudnych pytań.
– A to tak się podpisuje, panie pośle, jak pana tutaj wcześniej nie było? – zapytał.
Poseł Tadeusz Cymański jest członkiem komisji finansów. Nie uczestniczył w czwartkowym posiedzeniu tej komisji, ale już po jego zakończeniu wszedł do sali i wpisał się na listę. Później tłumaczył się z tego w rozmowie z reporterem TVN24 @RadomirWit.
👉 https://t.co/ar7WqxdLGj pic.twitter.com/EzWa40FgzM
— tvn24 (@tvn24) March 9, 2023
– Nie byłem na komisji. Nie mogłem w tej chwili. Nie zdążyłem – odpowiedział Cymański i wymawiał się tym, że „miał rozmowę w sprawie refundacji leku dla dzieci”. Wiadomo, „lek dla dzieci” ma sprawić, że machniemy ręką na poselskie kombinacje. Na szczęście redaktor Wit był nieugięty i przypomniał Cymańskiemu istotę problemu – nie chodzi o nieobecność, a o podpisanie listy obecności.
– Nie uważa pan, że to jest nieuczciwe, jeżeli pana tu fizycznie nie było, nie brał pan udziału w posiedzeniu, a podpisał pan listę obecności? – przycisnął Cymańskiego.
– Może podpis będzie na wniosku lepszy, może ma pan rację, zaraz to zrobię, żeby uczynić panu zadość. […] Jeżeli poseł w tym samym czasie, kiedy jest komisja, pełni ważne obowiązki. Nie byłem w domu, nie spałem – odparł polityk.
Źródło: TVN24