Dr Joanna Gocłowska-Bolek: Ustąpienie Boluarte nie oznacza, że Peru zyska stabilność polityczną

W najbliższych tygodniach będzie dochodziło do próby ograniczania protestów. W mojej ocenie sytuacja zacznie się rozładowywać dopiero wtedy, gdy zostanie ogłoszony termin przyśpieszonych wyborów prezydenckich, bo w przeciwnym razie nie uda się uspokoić społeczeństwa. Nawet jeśli Boluarte ustąpi, a wybory prezydenckie zostaną przeprowadzone, to Peru i tak może nie zyskać stabilności politycznej, a to z kolei mogą wykorzystać populiści. – Z latynoamerykanistką i ekonomistką, dr Joanną Gocłowską-Bolek o protestach w Peru i stanie demokracji w Ameryce Łacińskiej rozmawia Michał Ruszczyk.

Michał Ruszczyk: Niedawno w Peru wybuchły protesty, czego powodem jest odwołanie z funkcji prezydenta Pedra Castilla i zastąpienia go przez Dinę Boluarte. Jak Pani to skomentuje?

Dr Joanna Gocłowska-Bolek: Wydarzenia w Peru przyciągnęły uwagę całego świata.

Dlaczego?

Aby dobrze zrozumieć obecną sytuację w Peru, warto cofnąć się o jakiś czas, czyli do 7 grudnia ubiegłego roku, kiedy miały miejsce spektakularne wydarzenia, które pokazały, jak bardzo niestabilnym państwem jest Peru. Mianowicie wówczas doszło do kolejnego głosowania w kongresie w sprawie impeachmentu Castilla.

Natomiast prezydent, zamiast czekać na wyniki, ogłosił rozwiązanie peruwiańskiego parlamentu i wprowadził rządy za pomocą dekretów. To było złamanie ustawy zasadniczej, co doprowadziło do jego natychmiastowego odwołania i ucieczki prezydenta z kraju, która się nie powiodła, gdyż w Limie został aresztowany. Obecnie czeka na postawienie zarzutów. Natomiast jego miejsce zajęła wiceprezydent, Dina Boluart, która razem z nim doszła do władzy.

Powiedziała Pani o trzech próbach odwołania Pedra Castilla ze stanowiska. Jakie były tego powody?        

Prezydent Castillo to człowiek, który zdobył władzę półtora roku wcześniej. Swoje stanowisko zawdzięcza przede wszystkim uboższej części społeczeństwa, która nie czuje się reprezentowana przez obecną klasę polityczną. To pokazują badania, gdyż 70% Peruwiańczyków nie czuje się reprezentowanych przez żadne ugrupowanie i jest to najwyższy odsetek społeczeństwa w Ameryce Łacińskiej, ale też i na świecie.

W takich okolicznościach pojawia się Castillo, który wywodzi się ze społeczeństwa, które czuje się rozczarowane, a które utożsamia się z obecnym prezydentem ze względu na jego pochodzenie. W kampanii wyborczej sam to podkreślał, że zamierza reprezentować tę część społeczeństwa, która czuje się pomijana w debacie publicznej.

Dlaczego dojście do władzy Castilla było możliwe?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba się cofnąć jeszcze o kilka lat, ponieważ sytuacja, która miała miejsce w Peru, a która wyniosła do władzy Castilla, trwała od dziesięcioleci. W całym dotychczasowym stuleciu, w Pałacu Prezydenckim, zasiadało wielu prezydentów, którzy pełnili ten urząd nie zwracając uwagi na problemy zwykłych ludzi, którzy są biedni. Odkąd od władzy odszedł Alberto Fujimori, który w Peru wprowadził dyktaturę, to wówczas w tym kraju mamy do czynienia z ciągłą niestabilnością polityczną i rosnącą rolą kongresu, który wykorzystuje swoje prerogatywy, kiedy nie może dogadać się z prezydentem.

Warto pokreślić, że peruwiański parlament różni się tym od innych, że politycy do niego są wybierani na jedną kadencję, co łatwo prowadzi do konfliktów i niejasnych powiązań kongresmanów. To z kolei daje negatywny obraz społeczeństwu, które nie ma zaufania do polityków, gdyż negatywnie ich postrzega.

Odpowiadając na Pana pytanie, to w takiej sytuacji pojawia się Pedro Castillo, który podbija serca Peruwiańczyków, którzy coraz mniej ufają politykom i instytucjom państwowym, co pozwoliło obecnemu prezydentowi wygrać wybory, gdyż nie był osobą skorumpowaną, a jednocześnie kreował się na rzecznika tej części społeczeństwa, które straciły wiarę w swoje państwo. Jednak należy powiedzieć, że, podobnie jak jego poprzednicy, Castillo również miał problemy ze współpracą z kongresem, który uniemożliwiał mu przeprowadzenie reform. Oprócz tego nadeszły kolejne problemy, gdyż pojawiły się zarzuty korupcyjne, które doprowadziły do impeachmentu. Mimo że odchodzi w niesławie, to jego wyborcy nadal go postrzegają jako swojego rzecznika, który miał zająć się ich sprawami, a pozbawienie go urzędu interpretują jako zdradę elit politycznych.

Powiedziała Pani, że Peruwiańczycy czują się zdradzeni. Jak Pani sądzi, czy w Peru może dojść do podobnych wydarzeń, które miały miejsce w Brazylii?   

W mojej ocenie to, co stało się 7 grudnia, jest podobnym wydarzeniem, a miesiąc później w Brazylii doszło do podobnej sytuacji. Wydarzenia te świadczą o rosnącej niestabilności i coraz większym nieposzanowaniu dla demokracji w tym regionie. Najlepszym tego przykładem są badania, które pokazują, że społeczeństwa państw Ameryki Łacińskiej nie są przekonane do demokracji i w coraz mniejszym stopniu popierają ten system, co pokazują ostatnie wydarzenia.

Dlaczego w Pani ocenie poparcie dla demokracji wśród społeczeństw państw Ameryki Łacińskiej jest coraz mniejsze?

Jedną z przyczyn jest nieudolność polityków ze wszystkich możliwych ugrupowań i dobrym przykładem jest Peru, gdzie instytucje państwowe i elity polityczne straciły zaufanie społeczne, a są postrzegane w sposób negatywny. Oprócz tego w Ameryce Łacińskiej są olbrzymie nierówności społeczne, które nie są zasypywane, a to z kolei przekłada się na postrzeganie osób, które mają reprezentować społeczeństwo, a które z kolei nie potrafią spełnić oczekiwań społecznych, co również przyczynia się do postrzegania elit, które są bogate, a pozostała część społeczeństwa uboga.

Jak Pani sądzi, dlaczego Dina Boluarte nie chce ogłosić nowych wyborów w sytuacji, gdy wywodzi się z tego samego ugrupowania co Castillo?

Dina Boluarte i Pedro Castillo razem doszli do władzy i należy powiedzieć, że oboje wywodzą się z tego samego środowiska społecznego. W tym sensie dobrze reprezentowała wyborców, którzy głosowali na Castillo. Jednak rok temu opuściła szeregi swojej partii i na ten moment jest bezpartyjna, co jest o tyle znamienne, że w sytuacji, gdy w Peru był bezpartyjny prezydent, to nie miał on żadnego poparcia kongresu. Ostatecznie Manuel Merino został poddany impeachmentowi i niewykluczone, że Boluarte czeka podobna przyszłość, zwłaszcza że wcześniej odcięła się od programu Castilla i swojego ugrupowania, co w oczach wyborców zostało zinterpretowane jako zdrada. Najlepszym dowodem na to są jej działania, które pokazują, że próbuje układać się z kongresem i walczy o przetrwanie.

Odpowiadając na Pana pytanie, to fakt że Boularte jest bezpartyjna, a w Peru do przeprowadzenia wcześniejszych wyborów potrzebna jest zgoda kongresu, co jest trudne, gdyż kongresmeni są wybierani na jedną kadencję. Natomiast po wyrażeniu zgody na zorganizowanie wcześniejszych wyborów prezydenckich kongres zostałby rozwiązany i w mojej ocenie głównie z tego powodu sytuacja jest patowa, gdyż Boluarte nie może ogłosić terminu nowych wyborów. Z kolei protestujący nie zamierzają ustąpić.

Kto w takim razie może poprzeć działania Diny Boluarte w sytuacji, gdy w kongresie nie stoi za nią żadna realna siła polityczna?       

To jest dobre pytanie, bo na ten moment Boluarte jest zakładniczką kongresu i to w sytuacji, gdy instytucja ta ma olbrzymie uprawnienia.

Oficjalnie data wyborów przewidziana jest na 2024 roku, a Peruwiańczycy się temu sprzeciwiają, co jeszcze bardziej odbija się na zaufaniu do instytucji państwa. Sama Boluarte cieszy się coraz mniejszym poparciem, co uniemożliwia prowadzenie polityki. Czas pokaże, jak rozwinie się sytuacja, bo na razie klasa polityczna walczy o to, żeby zachować status quo mimo protestów.

Powiedziała Pani o obawach kongresu przed pewnymi scenariuszami, które skutkowałyby jego rozwiązaniem. Jak długo sytuacja, która ma miejsce w Peru, może jeszcze trwać?

Od czasów wybuchów protestów minęło już osiem tygodni i nie zanosi się, żeby sytuacja miała się w najbliższym czasie zmienić, ponieważ przemoc eskaluje, a protestujący są zdeterminowani, żeby osiągnąć cel, jakim jest odwołanie Diny Boluarte i ogłoszenie wyborów. Jeśli nic się nie zmieni, to dojdzie do jeszcze większej destabilizacji politycznej kraju, który z natury jest niestabilny.

Należy powiedzieć, że protesty pokazują, jak niewiele trzeba było, żeby wyprowadzić Peruwiańczyków na ulice, którzy są sfrustrowani swoją sytuacją i zawiedzeni podejściem elit politycznych do spraw, które są dla nich ważne.

Oprócz tego Peru jest państwem, które jeszcze przed wojną miało problemy gospodarcze, a wynikały one z pandemii. Teraz zaś w wyniku protestów kraj został zamknięty dla turystów, co w jeszcze większym stopniu odbije się na jakości życia obywateli. Do tego dochodzą problemy z dostawami, gdyż zostały zamknięte drogi, a to doprowadzi również do olbrzymiej destabilizacji gospodarczej państwa, ale mimo tej świadomości Peruwiańczycy domagają się, żeby Dina Boluarte ustąpiła ze stanowiska.

Sytuacja w Peru jest patowa. Jakie rozwiązanie w obecnej sytuacji byłoby najlepsze dla Peru?    

Sądzę, że w najbliższych tygodniach będzie dochodziło do próby ograniczania protestów. Mam nadzieję, że nie dojdzie do pacyfikacji protestujących, bo dotychczasowe działania służb budzą uzasadnione obawy. W mojej ocenie sytuacja zacznie się rozładowywać dopiero wtedy, gdy zostanie ogłoszony termin przyśpieszonych wyborów prezydenckich, bo w przeciwnym razie nie uda się uspokoić społeczeństwa, zwłaszcza że Dina Boluarte nie ma poparcia w kongresie, jak i w społeczeństwie. Nawet jeśli Boluarte ustąpi, a wybory prezydenckie zostaną przeprowadzone, to Peru i tak może nie zyskać stabilności politycznej, a to z kolei mogą wykorzystać populiści.

Powiedziała Pani, że Boluarte ma niskie poparcie w społeczeństwie i jest zakładniczką kongresu. Czy nie obawia się Pani, że może wprowadzić w Peru system autokratyczny?      

W jakimś stopniu taką próbę już mieliśmy za rządów Pedra Castilla, gdy ogłosił w sposób niezgodny z konstytucją swoje przejęcie władzy. Mianowicie, że chce rozwiązać parlament i rządzić za pomocą dekretów, co spotkało się ze sprzeciwem. Sądzę, że Dina Boluarte, mając na uwadze doświadczenie swojego poprzednika, nie posunie się do takich ruchów.

Jak silna czy też, jak słaba jest demokracja w pozostałych państwach Ameryki Łacińskiej?

W wielu badaniach, które są przeprowadzane globalnie, widać, że tylko w trzech krajach regionu na trzydzieści trzy – Urugwaju, Chile i Kostaryce – demokracja jest stabilna. W pozostałych państwach są większe lub mniejsze problemy. Należy powiedzieć, że na obecny moment są trzy państwa w Ameryce Łacińskiej, które są klasyfikowane jako autokratyczne – Kuba, Wenezuela i Nikaragua, a na dobrej drodze jest Salwador. Niewykluczone, że również Honduras czy Gwatemala, które mają problemy z wolnością mediów i słowa. Trwa również walka ze społeczeństwem obywatelskim.

Fakt, że podobna sytuacja społeczna, jaka ma miejsce w Peru, ma również miejsce w pozostałych państwach regionu. Mianowicie nieufność i rozczarowanie elitami politycznymi, które są skorumpowane i nie potrafią się uporać z problemami społeczeństw, może doprowadzić do sytuacji, w której do władzy będą dochodzić politycy czy też ugrupowania o jeszcze bardziej autokratycznych zapędach.

Co liderzy państw regionu, którzy opowiadają się za demokracją, powinni czy też mogą zrobić, żeby ją wzmacniać w Ameryce Łacińskiej?

W mojej ocenie takie działania są podejmowane. Jednym z przykładów są wydarzenia, które miały niedawno miejsce w Brazylii, a które są lekcją dla klasy politycznej, która próbuję ją zrozumieć. Wydarzenia w Peru zostały skomentowane w różnych sposób przez polityków regionu. Nie zmienia to jednak faktu, że należy w taki sposób wzmacniać demokrację, żeby do takich wydarzeń, jakie miały miejsce w Brazylii, czy teraz w Peru, nie dopuścić w innych państwach i edukować społeczeństwo.

Bardzo dziękuję za rozmowę.  

Avatar photo
Michał Ruszczyk

Pierwsze kroki w dziennikarstwie stawiałem w miesięczniku "Nasze Czasopismo". Następnie współpracowałem z portalami informacyjnymi - Crowd Media, wiadomo.co, koduj24. Redaktor telewizji internetowej Video Kod. Założyciel i członek zarządu stowarzyszenia Kluby Liberalne. Sympatyk stowarzyszenia Koalicja Ateistyczna. Były członek N. Autor audycji OKO NA ŚWIAT w Radiospacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *