Dr Damian Szacawa: Finlandia stoi przed jeszcze większymi wyzwaniami, niż po zakończeniu Zimnej Wojny
– Prezydent-elekt, który swój urząd obejmie wkrótce, ma świadomość, w jak trudnej sytuacji międzynarodowej będzie sprawował swoje stanowisko. W mojej ocenie wyzwania, które stoją przed Stubbem, są jeszcze większe, niż te przed jakimi stała Finlandia zaraz po zakończeniu Zimnej Wojny, co nie zmienia faktu, że tamta i obecna sytuacja jest bardzo trudna do porównania, ale również niezwykle skomplikowana – z politologiem z UMCS i ekspertem Instytutu Europy Środkowej, dr Damianem Szacawą, na temat wyborów prezydenckich w Finlandii i sytuacji polityczno-społecznej w Helsinkach, rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Niedawno w Finlandii odbyły się wybory prezydenckie, które wygrał były premier, Alexander Stubb. Kim on jest?
Dr Damian Szacawa: Alexander Stubb cieszy się dużą rozpoznawalnością wśród Finów ze względu na fakt, że do tej pory pełnił stanowisko m.in. premiera i ministra spraw zagranicznych. Ponadto ma spore doświadczenie polityczne, gdyż przez dwa lata był liderem swojego ugrupowania – Partii Koalicji Narodowej (fin. Kansallinen Kokoomus), która obecnie jest główną siłą polityczną współtworzącą rząd.
Prezydent-elekt ma również spory dorobek naukowy i jest zwolennikiem wszelkich aktywności fizycznych, co jest charakterystyczne dla społeczeństwa fińskiego. Tym bardziej, że Stubb nie ukrywa swojego umiłowania do sisu.
Co sprawiło, że Alexander Stubb ponownie zainteresował się polityką?
Stubb w fińskiej polityce był obecny od lat 90.
Natomiast, jak sam podkreślał w czasie kampanii, wrócił ze względu na zagrożenie rosyjskie i inwazję Kremla na Ukrainę, która w jego ocenie w sposób znaczący zmienia dotychczasowy układ sił na arenie międzynarodowej. To znaczy, Stubb był jednym z nielicznych polityków fińskich, którzy twierdzili, że Finlandia popełniła błąd nie przystępując do NATO, gdy była ku temu okazja w połowie lat 90.
Jednak nie powinno to dziwić, gdyż wówczas Helsinki zdecydowały się na przystąpienie do Unii Europejskiej, a ewentualne przystąpienie do Sojuszu Północnoatlantyckiego w 1995 nie było dobrze odbierane przez samych polityków fińskich, którzy uważali, że mogłoby to przyczynić się do pogorzenia relacji z Moskwą. Z kolei pogląd ten został przedefiniowany po rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
W czasie kampanii Alexander Stubb opowiadał się za zerwaniem relacji z Moskwą i pogłębieniem stosunków z USA oraz pozostałymi partnerami świata zachodniego. Jak duża rewolucja czeka Finlandię w polityce zagranicznej, zwłaszcza że do tej pory Helsinkom zależało na dobrych relacjach z Moskwą?
Jest to słuszna uwaga. Niemniej, należy powiedzieć, że Finlandii zależało na dobrych relacjach z Rosją, ale do czasu inwazji na Ukrainę w 2022 r., a nawet do końca 2021 roku, a więc do czasu, gdy Kreml przedstawił swoją propozycję, która dotyczyła wyraźnych zmian w europejskiej architekturze bezpieczeństwa. W dużej mierze opierały się one na powrocie do ustaleń między Rosją a Stanami Zjednoczonymi sprzed 1997 roku. Jeśli weszłyby one w życie, to wiele państw nie znalazłoby się w Sojuszu Północnoatlantyckim, co w dużej mierze było głównym założeniem polityki otwartych drzwi NATO. To z kolei poważnie wpłynęłoby na dotychczasową politykę NATO i państwa, które Rosja obrała sobie jako strategiczny cel.
Prezydent-elekt, który swój urząd obejmie wkrótce, ma świadomość, w jak trudnej sytuacji międzynarodowej będzie sprawował swoje stanowisko. W mojej ocenie wyzwania, które stoją przed Stubbem, są jeszcze większe, niż te przed jakimi stała Finlandia zaraz po zakończeniu Zimnej Wojny, co nie zmienia faktu, że tamta i obecna sytuacja jest bardzo trudna do porównania, ale również niezwykle skomplikowana.
Natomiast, odpowiadając na Pana pytanie, w mojej ocenie Alexander Stubb będzie kontynuował politykę, która została przyjęta w relacjach z Rosją, tuż po jej agresji na Ukrainę. Jednak z drugiej strony będzie to zupełnie nowa polityka bezpieczeństwa ze strony Finlandii, ponieważ okres pewnej stabilności w relacjach między oboma państwami, który miał miejsce po zakończeniu Zimnej Wojny dobiegł końca. To z kolei, oznacza że Finlandia będzie bardziej angażowała się w sprawy Zachodu i prowadziła własną politykę bezpieczeństwa bez oglądania się na potencjalną reakcję Kremla.
Wspomniał Pan o 1995 roku, gdy Finlandia nie wstąpiła do NATO, mimo iż chciała. Do jakiego stopnia na tym wydarzeniu zaważył fakt, chęci utrzymania jeszcze wówczas dobrych relacji z Moskwą?
Ten stan rzeczy od 1995 roku bardzo długo utrzymywał się w fińskiej polityce i wpływał na kolejne rządy i prezydentów, a zwłaszcza na politykę bezpieczeństwa opartą na czterech filarach. Po pierwsze, Finlandia jako państwo członkowskie Unii Europejskiej jest zwolennikiem tej formy współpracy i lokuje się w rdzeniu współpracy, m.in. należy do strefy euro, co wśród państw Europy Północnej nie jest aż tak oczywiste. Najlepszym tego przykładem jest Szwecja czy Dania, które nadal posiadają swoją walutę. Z kolei Helsinki starają się w sposób zdecydowany oddziaływać na politykę bezpieczeństwa wspólnoty. Jednym z takich przykładów był szczyt Rady Europejskiej w grudniu 1999 roku w Helsinkach, w ramach którego stworzono podwaliny pod zapisy dotyczące wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony (WPBiO). To z kolei było zwieńczeniem pierwszego przewodnictwa Finlandii w Unii Europejskiej.
Po drugie, kolejnym istotnym elementem są relacje ze Stanami Zjednoczonymi, które Finlandia wykorzystuje bardzo dobrze ze względu na swoje położenie geograficzne. Po trzecie, na tym nie kończą się ambicję rządu w Helsinkach, który stawia również na współpracę w regionie w ramach Nordyckiej Rady Ministrów, a w kwestiach obronnych w NORDEFCO. .
Wreszcie, ostatnim czynnikiem składającym się na stosunki międzynarodowe są relacje z Moskwą, które były kluczowe dla Finlandii ze względu na 1340-kilometrową granicę i takie będą w przyszłości, po tym jak zakończy się wojna.
Powiedział Pan, że relacje z Rosją dla Finlandii będą ważne. W jaki sposób Helsinki powinny sobie te relacje ułożyć?
W mojej ocenie relacje te będą pragmatyczne, ale ich ostateczne kształt będzie zależał od sytuacji na arenie międzynarodowej. Dopóki wojna trwa, Finlandia nie podejmie rozmów z Rosją. Jednak nie zmienia to faktu, że w sytuacji zakończenia wojny, Finlandia będzie chciała wrócić do ponownego ułożenie relacji biznesowych z Moskwą, ale wszystko zależy od tego, kiedy i jak zakończy się konflikt na Ukrainie. Wynika to z tego, że dla biznesu oraz społeczności południowo-wschodniej Finlandii kierunek rosyjski jest istotny ze względu na bliskość geograficzną.
Jak Pan sądzi, dlaczego Pekka Haavisto nie udało się przekonać do siebie wyborców?
Nie zgodzę się, ponieważ mimo iż Pekka Haavisto ostatecznie przegrał II turę to różnica poparcia między nim a Stubbem nie była, aż tak duża. Tym bardziej, że badania opinii społecznej od początku dawały większe szanse na sukces wyborczy Alexandrowi Stubbowi, który zgodnie z tymi przewidywaniami wygrał, ale nie aż tak dużą przewagą, co tylko pokazuje, że rywalizacja była bardzo wyrównana. Powiedziałbym, że obu kandydatom udało się zdobyć bardzo dobry wynik, a różnica między nimi była najniższa od zmiany w ordynacji wyborczej na początku lat 90. (do początku lat 90. prezydent był wybierany przez Parlament).
W ubiegłym roku w Finlandii odbyły się wybory parlamentarne, które wygrała partia prezydenta-elekta. Do jakiego stopnia obciążeniem dla kandydatury Haavisto mógł być fakt, iż w rządzie Sanny Marin pełnił urząd szefa resortu spraw zagranicznych?
Nie, to nie były obciążenie dla Pekki Haavisto, zwłaszcza że prezydent w Finlandii ma jeszcze mniejsze kompetencje w sprawach wewnętrznych niż prezydent w Polsce. Jednak głowa państwa Finlandii ma zdecydowanie większe prerogatywy w kontekście polityki zagranicznej, a zatem doświadczenie w resorcie MSZ i dyplomacji jest w czasie kampanii bardzo dobrze postrzegane.
Odpowiadając na Pana pytanie, obaj kandydaci, którzy dostali się do II tury, mieli odpowiednie doświadczenie w kwestii prowadzenie negocjacji i polityki zagranicznej. Haavisto wspólnie z poprzednim prezydentem, który wkrótce kończy kadencję, Sauli Niinisto prowadził negocjację w ramach akcesji Finlandii do NATO. Zatem nie było to żadnego rodzaju obciążenie, mimo pewnych wpadek z życia prywatnego premier Sanny Marin. Tym bardziej, że tego rodzaju kwestie przez opinie społeczną w Finlandii nie są postrzegane jako coś co mogłoby dyskredytować polityka z życia publicznego. A na samą kandydaturę Haavisto nie rzucało żadnego cienia, co najlepiej obrazuje wynik wyborów II tury.
Z kolei same wybory w pierwszej turze były bardzo wyrównane i oddawały rzeczywiste poparcie, jakim się cieszą poszczególne partie polityczne. Należy jeszcze powiedzieć, że same wybory były pewnego rodzaju fenomenem, ponieważ kampania wyborcza była prowadzona w bardzo spokojnej i merytorycznej atmosferze bez negatywnych emocji, które mogłyby polaryzować społeczeństwo.
Powiedział Pan, że kampania wyborcza w Finlandii była pewnego rodzaju fenomenem. Dlaczego?
Ponieważ cała kampania wyborcza opierała się na merytorycznej debacie bez pobudzania niepotrzebnych emocji, co z kolei było szczególnie widoczne podczas II tury, gdy kandydaci zazwyczaj chcą się od siebie w jakiś sposób odróżnić, tak by było to widoczne dla wyborców. Tym niemniej warto podkreślić, że trudno było doszukiwać się w programach i ogólnej narracji wyraźnych różnic – były one drugo- lub trzeciorzędne. Widoczne były drobne różnice w kwestii polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, co nie powinno dziwić, ponieważ polityka wewnętrzna nie jest domeną prezydenta.
Najlepiej obrazuje ten fakt obecna sytuacja polityczno-społeczna w Finlandii, której społeczeństwo jest podzielone, a sami Finowie od kilku tygodni protestują, co wpływa na codzienne życie. To z kolei pokazuje, że kandydat, który wygrał wybory prezydenckie będzie musiał się zmierzyć z konsekwencjami decyzji swojego rządu, jak na przykład zacieśnianiem polityki fiskalnej, co zostało odebrane negatywnie przez opinię publiczną. Z drugiej zaś strony w sprawach dotyczących polityki zagranicznej jest ponad partyjne porozumienie i zrozumienie społeczne, a różnic między rządzącymi a opozycją w tej materii jest naprawdę niewiele.
Jak Pan sądzi, czy głos prezydenta-elekta zostanie dobrze wysłuchany w europejskich stolicach, których liderzy sprzeciwiają się podjęciu realnych działań w sprawie przyjęcia Ukrainy do NATO, a w zamian jedynie dają niepewne gwarancję?
Trudno powiedzieć, co nie zmienia faktu, że zarówno Alexander Stubb jak i Pekka Haavisto opowiadają się za jak najszybszym przystąpieniem Ukrainy do Unii Europejskiej, co nie jest takie łatwe ze względu na trwający konflikt. Niemniej negocjacje w tej sprawie między instytucjami europejskimi a Ukrainą już trwają, ale kiedy ostatecznie się sfinalizują, nie wiadomo. Tym bardziej, że Ukraina, żeby mogła wstąpić do Unii Europejskiej musi spełnić konkretne kryteria, a wojna tylko to utrudnia.
Należy powiedzieć, że Polska jako państwo, które negocjowało akcesję w znacznie lepszych warunkach, również napotkało na wiele przeszkód, które wymagały konkretnych regulacji prawnych. Jak na przykład sprawa rolnictwa, która w przypadku Ukrainy także będzie wymagała wprowadzenia odpowiednich regulacji, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę napięcia na linii Warszawa-Kijów.
Odpowiadając na Pana pytanie, trudno powiedzieć, czy prezydent-elekt będzie miał na tyle silną pozycję, żeby przekonać pozostałych liderów państw członkowskich do podjęcia konkretnych kroków wobec Ukrainy. Tym bardziej, że informacje, które dobiegają ze stolic Europy są niepokojące. Mianowicie jest świadomość, że europejski przemysł zbrojeniowy musi zwiększyć swoją produkcję, żeby móc skutecznie wspierać Ukrainę, ale pozostaje to tylko w sferze deklaratywnej. Ponieważ państwa członkowskie nie mają wystarczająco dużych możliwości, żeby dostarczyć obiecaną liczbę amunicji w terminie, co pokazuje, że sytuacja nie jest prosta, a zaczął się już trzeci rok wojny.
Wkrótce wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Jak Pan sądzi, czy jeśli do Białego Domu ponownie wróci Donald Trump, Finlandii łatwo będzie pogłębiać współpracę w ramach NATO, zwłaszcza po ostatnim wystąpieniu byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych, dotyczącego wydatków państw sojuszu na obronność?
Kontynent europejski ma doświadczenia z poprzedniej kadencji Donalda Trumpa, gdzie w czasie kampanii wyborczej były prezydent składał wiele deklaracji, które ostatecznie nie zostały z różnych względów zrealizowane. Nie chciałbym bagatelizować kolejnych słów Trumpa, ponieważ takie stanowisko może budzić obawy. Tym bardziej, że w kwestii zobowiązań finansowych liderzy państw Europy Środkowo-Wschodniej zgadzają się w tej sprawie i zwiększają swoje wydatki na obronność. Należy powiedzieć, że państwa regionu Morza Bałtyckiego czują z tego powodu irytację, zwłaszcza że dokonują wszelkich starań na rzecz poprawy warunków finansowych sojuszu w odróżnieniu od niektórych państw Europy Zachodniej, co pokazuje, że stan przywództwa w Unii Europejskiej nie jest najlepszy.
Jak Pan sądzi, czy państwa basenu Morza Bałtyckiego mogą czuć się bezpieczne w sytuacji deklaracji jakie padają ze strony Donalda Trumpa?
Nie mają do tego żadnych przesłanek na co z kolei wskazują raporty, z których wynika, że region powinien być przygotowany na ewentualne zagrożenie ze strony Rosji. Podobnie zresztą NATO, które musi być w gotowości, gdyby Moskwa zdecydowała się zaatakować państwo sojusznicze, czego nie można wykluczać, a co z kolei potwierdzają działania Kremla, który próbuje podważać spójność Sojuszu Północnoatlantyckiego. Zaś działania te nie muszą prowadzić do bezpośredniej konfrontacji, a przejawiać się w działaniach hybrydowych, które pozwalają Rosji prowadzić operacje bez narażania swojej armii na ewentualne starcie konwencjonalnym z państwami NATO. Jednym z takich przykładów jest sytuacja na granicy polsko-białoruskiej czy rosyjsko-fińskiej, uszkodzenia infrastruktury energetycznej na Morzu Bałtyckim, zakłócenia sygnałów GPS, czy też dezinformacja.
Jest masa „incydentów”, które Rosja wykorzystuje lub za którymi stoi, żeby móc wpłynąć na współpracę w sojuszu. Tym bardziej, że Moskwa ma możliwości by prowadzić takie działania, które mogą wpływać na poczucie bezpieczeństwa w basenie Morza Bałtyckiego. Jednak, żeby skutecznie przeciwstawić się Rosji i wygrać z nią konflikt na tej płaszczyźnie, należy inwestować m.in. w nowe technologie wojskowe. Powinniśmy jak najlepiej wykorzystać to, że Ukraina się nie poddała i wciąż się broni. Natomiast nie ma tu łatwych decyzji i tanich rozwiązań w zakresie odbudowy możliwości zapewnienia ochrony ludności cywilnej. W sytuacji realnego zagrożenia, priorytetem powinno być skupienie się na tych segmentach, które przez lata zostały zaniedbane.
Jak wielkie są to zaniedbane i na jak licznych płaszczyznach?
Jest to bardzo trudne pytanie. Jednak jeśli weźmie się pod uwagę stan ochrony cywilnej w Finlandii, która ma raptem ponad 5 mln mieszkańców, należy powiedzieć, że w przeszło 50 tys. schronów są może pomieścić się więcej niż ¾ obywateli. Tak przynajmniej wynika z danych resortu MSW, który został opublikowany w ubiegłym roku.
Co w Pana ocenie powinna zrobić Finlandia, żeby być przygotowanym na nowe sposoby prowadzenia wojny?
Nie jestem przekonany, czy wojna na Ukrainie rzeczywiście jest nowoczesnym konfliktem, ponieważ sposób jego prowadzenia jest podobny do poprzednich konfliktów. Oczywiście, pewną rolę odgrywają systemy bezzałogowe. Jednak, nadal w olbrzymim stopniu jest to konflikt prowadzony przy pomocy wojsk pancernych i nie tylko.
Co prezydent i rząd powinni zrobić, że skutecznie zareagować na rosyjskie działania hybrydowe i wykorzystywanie migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki?
Na ten moment, rząd w Helsinkach powinien opierać się na tych rozwiązaniach, które już podjął, a więc pozostawić nadal zamkniętą granicę z Rosją. Jednak, należy powiedzieć, że presja migracyjna na granicy rosyjsko-fińskiej nijak się ma do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej czy też granic Białorusi z innymi państwami bałtyckimi.
Mimo wszystko, Finlandia powinna brać pod uwagę każdy możliwy scenariusz i w zależności od rozwoju sytuacji użyć wszelkich dostępnych środków w celu opanowania kryzysu, żeby nie doszło ponownie do takiej sytuacji, jak w czasie kryzysu migracyjnego w latach 2015-2016, gdy prezydent Niinisto musiał dzwonić do Putina z propozycją rozmów celu rozwiązania kryzysu, który de facto został stworzony przez Rosję. W mojej ocenie podobny efekt chcą osiągnąć decydenci na Kremlu, także teraz. Jednak, wątpię, żeby ten plan się powiódł, gdyż w wyniku wojny na Ukrainie, Rosja nie ma już takiej samej pozycji międzynarodowej.
Jakie w Pana ocenie Finlandia powinna wypracować procedury, żeby w sposób umiejętny walczyć z zagrożeniem hybrydowym z strony Rosji?
Niestety nie wiem i obawiam się, że nawet sami Finowie nie mają konkretnych pomysłów legislacyjnych. Jest to bardzo niepokojąca sytuacja, zwłaszcza że nadal występują przypadki przekraczania zielonej granicy, mimo iż obecne warunki pogodowe, jakie panują w Finlandii, nie sprzyjają takiej aktywności. Jednak wkrótce zmieni się pora roku i nadejdzie wiosna, a następnie lato, co z kolei zwiększy przepływ migrantów, którzy wg fińskiej straży granicznej przebywają w pobliżu granicy.
Natomiast, odpowiadając na Pana pytanie, musimy wziąć pod uwagę fakty – granica fińsko-rosyjska liczy 1340 kilometrów, a rząd w Helsinkach wyraźnie mówi, że zbudowanie systemu ochrony jest niemożliwe. W takiej sytuacji jedynym rozwiązaniem pozostaje zbudowanie barier, ale tylko na pewnych odcinkach oraz uzyskania wsparcia międzynarodowego i europeizację tego zagrożenia (np. do lata 2024 r. działania fińskiej straży granicznej będą wspierane przez funkcjonariuszy Frontexu). Tym bardziej, że jeśli migranci dostaną się do strefy Schengen, wówczas będą mieli możliwość, żeby przedostać się do innych państw członkowskich. To także jest spore wyzwanie dla lokalnych władz, które będą musiały podjąć wszelkie działania przy pomocy mieszkańców, żeby tego rodzaju incydenty uniemożliwić. Jednak sytuacja nie jest łatwa.
Trudno powiedzieć, czy i jak rząd sobie z nią poradzi, ale podejmowane są działania legislacyjne zmierzające do zmiany przepisów. Wprowadzono takie rozwiązania, które niespełna dwa lata temu znowelizowały dotychczasowe prawo migracyjne. Na podstawie tych zmian, ustawodawca przewiduje, że rząd w sytuacji kryzysowej może ograniczyć ilość miejsc, w których są składane wnioski azylowe. Obecnie, zamiast na przejściach granicznych, uchodźcy mogą składać odpowiednie dokumenty na lotniskach i portach, ponieważ granica jest zamknięta. Nie wiadomo, jak długo będą obowiązywały te przepisy, gdyż rozpoczęła się debata na temat nowej ustawy, które przewiduje możliwość ekstradycji osób, które budzą podejrzenia i mogą być zagrożeniem dla państwa. Należy powiedzieć, że nowe przepisy nie będą dotyczyły migrantów, którzy już złożyli wnioski.
Jak Pan sądzi, jaką rolę może odegrać Finlandia na Dalekim Wschodzie, zwłaszcza że prezydentowi-elektowi zależy na strategicznej pozycji w relacjach z Pekinem?
Należy powiedzieć, że relacja ta dotyczyć będzie uzależnienia gospodarczego państw członkowskich od Chin. Tym bardziej, że bardzo dużym problemem dla Unii Europejskiej były zmiany dotychczasowych kierunków zaopatrzenia w węglowodory dostarczane z Rosji. Z kolei Finlandia, postrzega Pekin jako kolejne możliwe zagrożenie dla interesów gospodarczych kontynentu. Alexander Stubb ma świadomość, iż Chiny nie są państwem wolnorynkowym, co państwa Skandynawskie zauważyły jeszcze przed wybuchem pandemii, czego przejawem była dyskusja wokół wykluczenia chińskich firm w przetargach na budowę sieci 5G. Państwa nordyckie utrzymują silne więzi gospodarcze z Chinami, ale patrzą na Pekin z dużą ostrożnością.
Powiedział Pan, że Finlandia postrzega Chiny jako zagrożenie. Jak Pan sądzi, czy Alexander Stubb byłby w stanie przedstawić na forum Unii Europejskiej plan odejścia od rynków chińskich w sytuacji napięć między Pekinem, Tajpej a Waszyngtonem?
W mojej ocenie prezydent w kwestii polityki zagranicznej będzie współpracował z rządem premiera Orpo. Pytanie otwarte to czy Alexander Stubb będzie w stanie przedstawić pozostałym liderom państw członkowskich Unii Europejskiej jakąś wizję, która wpłynęłaby w sposób znaczący na zwiększenie bezpieczeństwa wspólnoty? Trudno na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć, co nie oznacza, że prezydent-elekt nie ma świadomości wyzwań, jakie stoją przed Unią Europejską. Jednak potencjalne rozwiązania, które można byłoby wcielić w życie w tej sprawie nie są łatwe, co nie oznacza, że Stubb i Finowie nie mają pewnych propozycji.
Tym bardziej, że wojna na Ukrainie skomplikowała bardzo wiele spraw, jak między innymi bezpieczeństwo dostaw, które w przypadku Finlandii odbywają się drogą morską. W takiej sytuacji swoboda żeglugi i bezpieczeństwo dostaw są bardzo ważne, zwłaszcza że każdemu państwu chodzi także o skrócenie czasu dostaw i ich bezpieczeństwo. Natomiast, żeby to zapewnić, państwa muszą mieć poprawne relacje ze swoimi partnerami, gdyż osiągnięcie samowystarczalności na dłuższą metę nie jest możliwe.
Jaka jest sytuacja polityczno-społeczna w Helsinkach?
Sytuacja po wyborach nie uległa znaczącym zmianom, a więc rząd i prezydent wywodzą się z tej samej partii. Czas pokaże, jak sobie poradzą z wyzwaniami, które przed nimi stoją, zwłaszcza że w kraju trwają protesty spowodowane frustracją z powodu zapowiadanych cięć finansowych. Z drugiej zaś strony, wygrana Alexandra Stubba pokazuje, że mimo trudnej sytuacji polityczno-społecznej, rząd nadal cieszy się zaufaniem społecznym. Czas pokaże, czy i w jaki sposób go wykorzysta.
Bardzo dziękuję za rozmowę.