Dostało się Marcinowi Dańcowi po wpadce w Opolu! Wokalista Oddziału Zamkniętego nie wytrzymał. „Masz mnie szanować”

Drugi dzień Festiwalu w Opolu stał nie tylko pod znakiem rocka, ale też wpadki Marcina Dańca.
Ta mocno wkurzyła Krzysztofa Wałeckiego, wokalistę Oddziału Zamkniętego.

Wpadka Marcina Dańca

W Opolu trwa trzeci dzień Festiwalu Polskiej Piosenki, który w tym roku wreszcie ma ręce i nogi. Do legendarnego amfiteatru wrócili artyści, którzy przez ostatnie lata nie mieli ochoty podpisywać się pod propagandą TVPiS i szerokim łukiem omijali opolską scenę. Dzięki temu publiczność usłyszała m.in. Lady Pank, Wilki, Kayah, Andrzeja Piasecznego, Big Cyc czy Bajm.

To właśnie o zespole Beacie Kozidrak zrobiło się głośno po sobocie i rockowej odsłonie Opola, którą prowadził Marcin Daniec. Koncert grupy został bardzo szybko przerwany. Pilnujący czasu Daniec wstrzymał występ po pierwszej piosence i przekazał statuetkę na ręce menadżera zespołu Andrzeja Pietrasa. Więcej o sprawie pisaliśmy w TYM MIEJSCU.

Jednak Marcin Daniec zaliczył również inną głośną wpadkę. Po występie Oddziału Zamkniętego, chwycił za statuetkę i popędził do muzyków grupy. – Jarczyczewski! Jaryczewski! – wykrzykiwał. Problem w tym, że Krzysztof Jaryczewski gra w „swoim” Oddziale, który nazywa się „Jary Oddział Zamknięty”. Muzycy od lat są skonfliktowani – w Oddziale Zamkniętym, który wystąpił w sobotę na gitarze gra Wojciech Pogorzelski, który zakładał grupę, a wokalistą jest Krzysztof Wałecki.

Krzysztof Wałecki pisze o braku szacunku

Frontman grupy odniósł się w emocjonalnym wpisie w mediach społecznościowych do wpadki Marcina Dańca.

– Jak wiecie wczoraj zaśpiewałem z Oddział Zamknięty na festiwalu w Opolu. Cały koncert ogólnie fajny, same znane i dobre zespoły. Niestety coś mnie zabolało. Prowadzący Marcin Daniec po naszym występie miał wręczyć na ręce Wojciech Pogorzelski statuetkę super jedynki. Na próbie wszystko było ustalone… kto daje, kto odbiera itd. Niestety Pan Marcin Daniec pojawił się ze statuetką i z okrzykami w moją stronę używając kilkakrotnie nazwiska Jaryczewski. Nie wiem dla czego to zrobił ale ja się cofnąłem i wskazałem na Wojtka głośno informując Pana Dańca kto ma tą statuetkę odebrać. W rezultacie tak się stało. Nie mniej poczułem się dotknięty tą sytuacją – rozpoczął swój wpis Krzysztof Wałecki.

– (…) Wszystko to stało się na oczach publiczności i widzów w całej Polsce. Nikt nie przeprosił, nikt nie zdementował… a ja mam poczucie zepsutego smaku i totalnej amatory w wykonaniu bądź co bądź zawodowca. Szczerze mówiąc mam dosyć braku szacunku z jakiejkolwiek strony… czy jakiegoś niedoinformowanego konferansjera, czy reżyserów całego spektaklu… czy też po prostu kolegów z którymi pracuję – kontynuował.

– Szacunek należy się każdemu człowiekowi już za samo to że jest człowiekiem a artysta na swój artyzm musi ciężko pracować latami. Tej mozolnej pracy również należy się szacunek. Gdybym przez długie lata mocno nie pracował nad sobą to dziś bym tak nie grał jak gram i nie śpiewał na tym poziomie. Naucz się więc „profesjonalisto” na zawsze, że nazywam się Krzysztof Wałecki i masz mnie szanować podsumował wokalista.

 

 

1 Odpowiedzi na Dostało się Marcinowi Dańcowi po wpadce w Opolu! Wokalista Oddziału Zamkniętego nie wytrzymał. „Masz mnie szanować”

  1. AnonimAnonimowy pisze:

    Daniec to niestety straszny bufon jest. Może i śmieszne ma teksty, ale na codzień to pyszałek okropny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *