Dlaczego Andrzej Duda zgłosił poprawki do „Lex Tusk”? OTO kulisy decyzji prezydenta
Prezydent Andrzej Duda był w poniedziałek zadowolony z siebie po podpisaniu bolszewickiej ustawy. W piątek zaczął się z tego wycofywać.
Ten tydzień jest dla prezydenta Andrzeja Dudy jedną wielką tragedią. Chciał przypodobać się Nowogrodzkiej za gwarancję miejsca na listach wyborczych dla swoich ludzi i podpisał ustawę, na którą błyskawicznie zareagował Waszyngton i Komisja Europejska. Andrzej Duda w piątek zgłosił… coś w rodzaju weta do swojego podpisu.
Reakcja na podpis
Andrzej Duda był w skowronkach po ogłoszeniu decyzji o podpisaniu ustawy o komisji badającej rosyjskie wpływy w polskim życiu publicznym. Euforia trwała kilka godzin, po czym do akcji wkroczył ambasador Stanów Zjednoczonych Mark Brzeziński i dał do zrozumienia, że Waszyngton może wycofać swoich żołnierzy z Polski.
W nocy z poniedziałku na wtorek pojawiło się oświadczenie departamentu stanu.
–Rząd USA jest zaniepokojony przyjęciem przez polski rząd nowej legislacji, która może zostać nadużyta do ingerencji w wolne i uczciwe wybory w Polsce. Podzielamy obawy wyrażane przez wielu obserwatorów, że to prawo tworzące komisję badającą rosyjskie wpływy, może być wykorzystane do blokowania kandydatur polityków opozycji bez należytego procesu prawnego – przekazał rzecznik Matthew Miller.
W Parlamencie Europejskim odbyła się debata na temat bolszewickiej ustawy, a w Polsce Andrzej Duda został poddany miażdżącej krytyce. Na końcu okazało się, że jeszcze więcej osób zadeklarowało udział w marszu 4 czerwca.
Ta błyskawicznie postępująca sekwencja zdarzeń doprowadziła do tego, że Andrzej Duda musiał podjąć decyzję o zgłoszeniu poprawek do ustawy.
Prezydent się wycofuje
W ciągu kilku dni okazało się, że Andrzej Duda nawarzył tyle piwa, że nie jest w stanie go wypić. Gazeta.pl opisuje kotłowaninę w Pałacu Prezydenckim i kulisy decyzji, która zaprowadziła w piątek prezydenta przed kamery w celu wygłoszenia oświadczenia. Jeszcze kilka dni wcześniej wykrzykiwał, że to co podpisał jest superancko zajefajne.
Jak pisze portal, Duda został tak przyparty do ściany, że w połowie tygodnia wykiełkował mu w głowie pomysł o zgłoszeniu nowelizacji.
-Fala krytyki zaskoczyła prezydenta. Nie przewidział, że jej skala będzie aż tak wielka. Teraz to jest gaszenie tego pożaru – mówi rozmówca z otoczenia prezydenta. – Prezydent widział, że ustawa jest spartaczona i „mocno po bandzie”, ale wola powołania komisji była silniejsza – dodaje.
Co więcej, okazało się, że nikt z Prawa i Sprawiedliwości nie ma zamiaru umierać za prezydenta. Temat odpuszczono i pozwolono, żeby tsunami niezadowolenia uderzyło w Dudę.
–Dlaczego prezydent miałby zbierać cięgi w kraju i na świecie za to, że PiS spartaczył ustawę, a teraz, gdy Nowogrodzka dostała podpis pod nią i wchodzi ona w życie, nawet jej za bardzo nie broni? – słychać w Pałacu Prezydenckim.
Prezydent ma również świadomość, że napędził uczestników na marsz 4 czerwca i „chciał trochę rozładować napięcie”.
Źródło: Gazeta.pl