Decyzja prokuratury zapadła. Jakimowicz ją usłyszał i się popłakał. „Nikt nie ma pojęcia…”
W 2020 roku podczas przygotować do wyborów Miss Generation miało dojść do przestępstwa. W sprawie pojawił się Jarosław Jakimowicz.
Sprawa ciągnąca się latami
Jarosław Jakimowicz znany jest ze swoich seksistowskich zachowań. To właśnie im zawdzięcza swój „wylot z hukiem” z dawnej Telewizji Polskiej. Powodem rozwiązania umowy miały być niewłaściwe zachowania względem kobiet z którymi w stacji pracował właśnie Jakimowicz.
W 2020 roku na obozie przygotowawczym do wyborów Miss Generation, który odbywał się w Klimkach miała zostać wykorzystana seksualnie jedna z uczestniczek. Kobieta pochodziła zza granicy Polski. Sprawa była nagłośniona przez media. Wtedy też sugerowano, że sprawcą był znany dziennikarz z TVP.
Sprawa wlokła się przez cztery lata.
Poszkodowana kobieta zmieniała miejsce zamieszkania za granicą, co wpływało na przeciąganie śledztwa w czasie. Zdarzenie nagłośniono zimą 2021 roku. W tym właśnie czasie na Facebooku pojawił się wpis Piotra Krysiaka, dziennikarza śledczego. Mężczyzna twierdził, że znana twarz TVP Info miał dopuścić się gwałtu na jednej z uczestniczek zgrupowania. Niestety dziennikarz nie ujawnił nazwiska osoby, która miała dokonać czynu.
Od początku wiadomo był o kogo chodzi
Środowisko dziennikarskie bardzo szybko zaczęło sugerować, że chodzi właśnie o Jarosława Jakimowicza. Były gwiazdor TVP w rozmowie z Onetem potwierdził, że był na zgrupowaniu Miss Generation. Wszystkim sugestiom na temat gwałtu stanowczo zaprzeczał.
Poszkodowana kobieta miała okazać się Holenderką, na co dzień przebywająca w Wielkiej Brytanii. Podobno podczas zgrupowania doszło do kłótni, między nią a resztą uczestniczek obozu. Jakimowicz miał przyjąć wtedy rolę mediatora, który uspokajał Holenderkę. Później w jednym z pokojów hotelowych miał dokonać przestępstwa. Dzień po zdarzeniu dziewczyna trafiła do szpitala ginekologicznego w Warszawie, gdzie wykonano obdukcje.
Sprawę prowadziła prokuratura w Łukowie. Śledztwo nie było prowadzone przeciwko komukolwiek, a co za tym idzie, nikt nie usłyszał zarzutów. Po wielu miesiącach pokrzywdzoną udało się namierzyć i przesłuchać. Dzięki zeznaniom prokuratura miała podjąć decyzję o dalszych czynnościach.
– Postępowanie zostało umorzone wobec braku znamion czynu zabronionego. Ustaliliśmy, że nie doszło do realizacji przestępstwa zgwałcenia – wyjaśniła prokurator Agnieszka Kępka.
„Fakt” postanowił zadzwonić do Jarosława Jakimowicza, żeby zapytać o decyzję prokuratury. Okazało się, że były gwiazdor TVP dowiedział się o niej właśnie od dziennikarzy. Celebryta z płaczem na ustach skomentował sprawę.
– Nie wiem, co powiedzieć… Przez cztery lata próbowano mnie zniszczyć. Nikt nie ma pojęcia, ile zła mi wyrządzono. Jak cierpiała moja żona, dzieci. Co oni przeszli… Całe szczęście, że jest już po wszystkim. Od początku mówiłem, że nikomu nie zrobiłem krzywdy i w końcu to potwierdzono. Ciężar spadł z mojej piersi. To dobra wiadomość na święta… – mówił reporterom portalu.
Źródło: Fakt