Człowiek Kaczyńskiego złamał podstawowe procedury bezpieczeństwa. Bo…chciał się oświadczyć
Współpracownik Jarosława Kaczyńskiego oświadczył się swojej wybrance w kopalni Bogdanka. Według Onetu doszło do naruszenia procedur bezpieczeństwa.
Był ciągnik, pora na kopalnię
Politycy PiS nie mają szczęścia do okołomałżeśkich historii. Kilka miesięcy temu cała Polska żyła weselem wiceministra Norberta Kaczmarczyka i jego prezentem ślubnym (chodzi o ciągnik) wartym ok 1,5 mln złotych. Tym razem zrobiło się głośno o Michale Moskalu. To „wchodząca gwiazda” partii rządzącej, szef biura Jarosława Kaczyńskiego i przewodniczący Forum Młodych PiS. 28-latek postanowił oświadczyć się 30 grudnia swojej wybrance.
Do romantycznej sceny doszło niemal kilometr pod ziemią, w kopalni Bogdanka. Na dół zjechał Moskal z wybranką, wiceprezes zarządu Bogdanki ds. strategii i rozwoju Kasjan Wyligała i członek rady nadzorczej Enea S. A. Mariusz Romańczuk.
Zaręczyny zakończyły się sukcesem, ale sprawa budzi duże kontrowersje. Od kiedy można sobie zjechać do kopani i się oświadczyć? Bogdanka to nie jest kopalnia soli w Wieliczce.
Kto zapłaci za oświadczyny Moskala?
— Pan Moskal oraz jego towarzyszka po zjechaniu na dół oddalili się od grupy na ok. kilkadziesiąt metrów. Proszę pamiętać, że tam na dole pracują różne maszyny. Kiedy para odeszła, doszło do niebezpiecznej sytuacji, która mogła stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia. Nie tylko dla nich samych, ale również dla górników — powiedziała Onetowi osoba, która zna kulisy tego wydarzenia.
Każdy zjazd pod ziemię wymaga zgody kierownika ruchu zakładu górniczego. Co więcej, każda wycieczka musi zostać starannie zaplanowana, a pracujący na dole górnicy powinni być poinformowani o niespodziewanych gościach.
— Zjazd na dół niesie za sobą konsekwencje. W wyjątkowych sytuacjach oznacza to wstrzymanie wydobycia na ścianie i wyłączenie maszyn. Każda taka przerwa to koszt od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Jeżeli do tego doszło, to kopalnia została narażona na straty. Kto za to zapłaci? — pyta informator portalu Onet. Coś nam podpowiada, że to podatnik zapłaci. Obyśmy się mylili.
Michał Moskal odmówił komentarza w sprawie niezwykłych oświadczyn.
Źródło: Onet