Coś poszło nie tak, festiwal Polsatu mocno krytykowany w sieci. „To jest gorsze od disco polo”
25 sierpnia w Warszawie odbyła się Undercover Festival. Zorganizowana przez Polsat impreza nie została zbyt entuzjastycznie oceniona w sieci.
Undercover Festival krytykowany
W piątek 25 sierpnia w Warszawie zorganizowano koncert o potencjalnie ciekawej formule. O co chodzi w pokazywanym przez Polsat Undervocer Festiwal? Występują w nim tribute bandy, czyli zespoły odwzorowujące prawdziwe gwiazdy, ich wizerunek i zachowania. Show Polsatu reklamowany był występem Red Hot Chili Pepers, Eda Sheerana, Coldplay czy… Amy Winehouse. Chodzi oczywiście o naśladowców.
Patrząc na komentarze internautów, koncert raczej nie przypadł widzom do gustu. Pochwalono występy „udawanych” Bruno Marsa czy Eda Sheerana, ale dominowały raczej krytyczne oceny.
„Dobra komedia z tego koncertu”, „No niestety nie potrafią śpiewać Coldplay, dramat”, „To jest gorsze od disco polo”, „Festiwal? Raczej dramat” – czytamy w komentarzach. Wygląda na to, że lepiej odpalić sobie „Twoja twarz brzmi znajomo”, niż bawić się w koncerty „udawaczy”. Być może „tribute bandy” są krytycznie odbierane, ponieważ wielkie gwiazdy muzyki nie koncertują w Polsce aż tak często. Jesteśmy, jako widzowie, spragnieni prawdziwych artystów, a nie udawaczy.
Sierpień pod znakiem festiwali
Pod koniec sierpnia Warszawie koncertują „udawacze”, a w Sopocie odbył się organizowany przez TVN Top of the Top Sopot Festival. Już pierwszego dnia Muniek Staszczyk zaskoczył publiczność – wystąpił na scenie w t-shircie z wulgarnym hasłem. Na koszulce lidera T. Love widniał nadruk z jednorożcem i napis „Zdrowo jeb***ty”. Z tyłu widać było hasło „Lej mi pół 0,5”.
Nie zabrakło politycznych akcentów. Na scenie pojawił się Arkadiusz Jakubik z zespołem Dr Misio, który przed wykonaniem utworu „Chory na Polskę” nawiązał do sytuacji politycznej w kraju. – Dla wszystkich chorych na Polskę. Dla wszystkich, którzy kochają ten kraj, ale mają dosyć tego, co robi z Polską nasza władza – wypalił Jakubik. Z kolei Maciej Stuhr kpił z PiS-owskiego referendum. Zaproponował własne cztery pytania.
– Czy chcesz aby Sopot został tylko jedną trzecią Trójmiasta? Czy chcesz, aby w Polsce było więcej festiwali niż w Niemczech? Czy popierasz zbudowanie zapory pomiędzy niektórymi piosenkarzami a widownią? Czy jesteś za sprzeciwem wobec odmowy wyrażania zgody przeczącej poparciu idei stojących w sprzeczności z dążeniem do zrozumienia, choć niezrozumienia pytań referendalnych? – mówił aktor, wywołując entuzjazm publiczności.