Co za teoria! Jan Tomaszewski dowiedział się o kontuzji Lewandowskiego i… „Sam jest sobie winien”

Robert Lewandowski przeżywa trudne chwile, a Jan Tomaszewski w swoim stylu wbija szpilę kapitanowi kadry. Poszło o kontuzję – były bramkarz podzielił się zaskakującą teorią na ten temat.

Nie gryzie się w język

Jan Tomaszewski był barwną postacią jeszcze w czasach „Orłów Górskiego” i słynął z ciętego języka. Lata mijają, a legendarny bramkarz, który „zatrzymał Anglię” w ogóle się nie zmienia. Ba, można odnieść wrażenie, że pan Jan z roku na rok jest coraz mniej delikatny w swoich ocenach polskiej reprezentacji, klubów i piłkarzy. Nic więc dziwnego, że dziennikarze chętnie do niego dzwonią i proszą o komentarze.

Tym razem Jan Tomaszewski postanowił skomentować kontuzję Roberta Lewandowskiego. Przypomnijmy: kapitan reprezentacji Polski ma naderwany mięsień uda. Jest to o tyle zaskakujące, że podczas meczu z Litwą kapitan kadry nie sygnalizował żadnego urazu i nic nie wskazywało, by cokolwiek miało mu dolegać. Co więcej, sam Lewandowski miał być zupełnie zaskoczony wynikami swoich badań.

„Faktycznie Robert Lewandowski w przerwie spotkania w Kownie poprosił o opatrunek na lewej nodze, jednak miał być przekonany, że to czysta profilaktyka po „poczuciu” mięśnia. Spotkanie dograł do końca, strzelił nawet gola, nie odstawał fizycznie, nie prosił o zmianę. Bezpośrednio po meczu nie zgłaszał urazu, a następnego dnia pojawił się na niewielkim evencie zorganizowanym przez Lotto. Jak słyszymy, miał tam nawet lekko „potańcowywać” – informuje serwis Interia.pl.

Kontuzjowany, bo się cofa?

Teraz głos w sprawie kontuzji Lewandowskiego zabrał Jan Tomaszewski. – Moim zdaniem jest to, przepraszam, że to mówię, ale Robert sam szuka kontuzji – stwierdził były bramkarz reprezentacji Polski w rozmowie z „Super Expressem”. Dlaczego tak? Jak twierdzi Tomaszewski, to wszystko dlatego, że „Lewy” często cofa się po piłkę na środek boiska i tam jest często i brutalnie faulowany przez rywali.

Gdybym ja był trenerem drużyny, która gra z Polską, to bym powiedział do moich chłopaków: słuchajcie, jak on będzie na połówce, to jedziemy z nim równo z trawą na pograniczu faulu. On powinien grać od 25. metra do bramki. Tam każdy trener mówi, żeby na niego uważać i go nie faulować, bo może być rzut karny albo wolny – podsumował pan Jan.

Źródło: Se.pl

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *