Co się dzieje na granicy z Białorusią? Niepokojące raporty, mowa o 25 sekundach. „Rozszczelnienie zapory”
Na granicy polsko-białoruskiej trwa szturm najemników. PiS-owski płot można sforsować w pół minuty, posługując się lewarkiem.
Polskie służby posiadają informacje, że na Białorusi i w Rosji szkoleni są najemnicy, którzy potem biorą udział w forsowaniu polsko-białoruskiej granicy. Ich celem nie jest złożenie wniosku o azyl, ale destabilizacja i atakowanie żołnierzy i funkcjonariuszy policji oraz Straży Granicznej. Na granicy robi się coraz niebezpieczniej.
„Syryjski ślad” i 25 sekund
Jak informuje Wirtualna Polska, w raportach przygotowywanych przez służby, coraz częściej pojawia się zdanie o „syryjskim śladzie na granicy”. Rozmówcy z rządu nie chcą potwierdzić, czy mamy do czynienia z syryjskimi najemnikami.
– Możemy powiedzieć, że ślad syryjski jest wyraźny i wszystkie sygnały sprawdzamy – mówi informator portalu. Temat pojawił się ostatnio m.in. na komitecie bezpieczeństwa Rady Ministrów.
Wiceszef MSWiA Czesław Mroczek w programie „Tłit” przyznał, że migranci są zmuszani do agresywnych zachowań przez służby białoruskie. – Działania są coraz bardziej agresywne.
Działają w dużych grupach i posiadają niebezpieczne narzędzia, takie jak np. noże, o czym się przekonaliśmy – powiedział.
– Mniej więcej dwadzieścia pięć sekund zajmuje obecnie rozszczelnienie zapory na polsko-białoruskiej granicy osobom wyposażonym m.in. w lewarki automatyczne – mówi anonimowo jeden z członków rządu.
Frontex
Wiceminister resortu spraw wewnętrznych Czesław Mroczek poinformował, że rząd dyskutuje nad ściągnięciem funkcjonariuszy z innych krajów.
– Rozważamy tę sprawę. Współpracujemy z Frontexem i z Unią Europejską. Te nowe odcinki zapory elektronicznej, które budujemy na odcinkach rzecznych na granicy polsko-białoruskiej, dofinansowane są ze środków unijnych, więc my nie mamy żadnych blokad w zakresie współpracy z Unią Europejską, z Frontexem – powiedział.
Główny ciężar ochrony polsko-białoruskiej granicy spoczywa na służbach krajowych.
– Podejmowane dotychczas działania Frontexu w ramach wspierania konkretnych państw unijnych, ograniczały się do użycia sił jednej kompanii, czyli stu osób. Przypomnę, że my na granicy mamy siły rzędu siedmiu tysięcy osób, ale rozważamy udział Frontexu w ochronie naszej granicy i być może skończy się tak, że funkcjonariusze z innych państw UE będą nas wspierać – wyjaśniał Czesław Mroczek.
Źródło: WP.pl
1 Odpowiedzi na Co się dzieje na granicy z Białorusią? Niepokojące raporty, mowa o 25 sekundach. „Rozszczelnienie zapory”
Lać im gnojowicę na te czorne łby! Rolnicy na pewno pomogą! Jak im gówno poleci na gębę to ciekawe co zrobi.