Co dalej z miesięcznicami smoleńskimi? Nowy minister pozbawia Kaczyńskiego złudzeń. „Skończy się ten cyrk”
Jak będą teraz wyglądały PiS-owskie miesięcznice smoleńskie? Szef MSWiA Marcin Kierwiński nie pozostawia złudzeń. – Koniec cyrku – mówi.
Przez ostatnie osiem lat miesięcznice smoleńskie zamieniono w zabarykadowane uroczystości ochraniane przez dziesiątki policjantów w mundurach i po cywilnemu. Wszystkie siły demokratyczne w kampanii wyborczej powtarzały, że należy ten proceder wykorzystywania państwa i munduru ukrócić. Marcin Kierwiński, minister spraw wewnętrznych, zapowiada, że już na styczniowej miesięcznicy zobaczymy różnicę.
Koniec cyrku
Polityk Platformy Obywatelskiej był gościem programu „Gość Radia Zet”. Jedno z pytań dotyczyło miesięcznic smoleńskich. Szef resortu spraw wewnętrznych zapowiedział daleko idące zmiany w organizacji PiS-owskiej imprezy.
– Na pewno skończy się patrzenie na te zgromadzenia jako na oficjalne zgromadzenia państwowe. Tak były traktowane przez ostatnie osiem lat – powiedział.
. @MKierwinski o obchodach miesięcznic smoleńskich: Na pewno skończy się cały ten jeden, wielki cyrk, który mówi, że pół miasta musi być zablokowane, bo prezes Kaczyński chce wygłosić przemówienie@RadioZET_NEWS #GośćRadiaZET #Rymanowski
— Gość Radia ZET (@Gosc_RadiaZET) December 22, 2023
Marcin Kierwiński zapowiedział, że nie będzie już dochodziło do paraliżu ruchu w stolicy. – Na pewno skończy się cały ten jeden wielki cyrk, który mówi, że pół miasta musi być zablokowane, dlatego że pan prezes Kaczyński chce wygłosić przemówienie – zadeklarował. Dodał, że policja będzie się przyglądała miesięcznicom, jeśli zostaną w odpowiednim trybie zgłoszone.
Grudniowa miesięcznica
10 grudnia politycy PiS po raz ostatni poszli pod pomnik smoleński w obstawie uzbrojonych po zęby policjantów i funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa. Jak pisała „Gazeta Wyborcza”, mundurowych było więcej niż uczestników obchodów. Oczywiście wszystkie drogi dojazdowe w okolicy pomnika były zablokowane.
Każda osoba, która chciała przejść przez np. na plac Zamkowy, plac Teatralny czy pod Pałac Prezydencki była zatrzymywana i musiała się tłumaczyć, gdzie i po co idzie. Policjanci czasem czekali aż zbierze się większa liczba osób i wtedy taką grupę przepuszczali. Dziennikarze „Wyborczej” rozmawiali z policjantami. – To już ostatnia taka akcja – mówili. Przechodnie nawet z nimi żartowali.
– Warszawa ma naprawdę już tego dość. Każdego 10-tego: autobusy zmieniają trasę, wykładowcy i studenci nie mogą dojść na uczelnię, rodzice odprowadzić dzieci. Powtarzam: to nie jest prywatne państwo Kaczyńskiego. To nie są prywatne ulice, pomniki i policja – pisał Michał Szczerba.
Warszawa ma naprawdę już tego dość. Każdego 10-tego: autobusy zmieniają trasę, wykładowcy i studenci nie mogą dojść na uczelnię, rodzice odprowadzić dzieci. Powtarzam: to nie jest prywatne państwo Kaczyńskiego. To nie są prywatne ulice, pomniki i policja. @Policja_KSP – wstyd! pic.twitter.com/R387wYaKWy
— Michał Szczerba (@MichalSzczerba) November 10, 2023
Źródło: Gazeta Wyborcza, Radio Zet